Ziewając i przecierając zamykające się nadal oczy weszłam do salonu skąd dobiegały głosy mojej kochanej rodzinki.
- O Emily dobrze, że wstałaś musimy porozmawiać. - naskoczyła od razu na mnie mama. Usiadłam na kanapie, czekając na tą niby ważną sprawę do obgadania.
- A więc... - zaczął tata. - wyprowadzamy się.
- Cooo ? Jak to gdzie? -
- Nie martw się, przenosimy się do domku w centrum Krakowa, będziesz miała bliżej do szkoły i my do pracy również. - dokończyła mama. Miała widoczny uśmiech na twarzy, zresztą wszyscy z zebranych mieli.
- To kiedy ta przeprowadzka ?
- Za dwa dni, chcemy zdążyć przed twoim pójściem do szkoły.
- No siostra zacznij pakować się już teraz, bo z twoją ilością rupieci nie wiem czy zdążysz. - nabijał się ze mnie brat.
- Haha.! śmieszne. Ty z resztą nie jesteś lepszy. - wystawiłam mu język i postanowiłam iść do swojego pokoju w celu dalszej drzemki. Ta informacja nie zrobiła na mnie jakiegoś większego wrażenia. Może to nawet lepiej, że się stąd wyprowadzamy? Może będzie to dla mnie lepiej? Chociaż to dalej to samo miasto, to czuję,że to będzie dla mnie coś nowego, niezwykłego i moje życie się odmieni. na lepsze. Nie zasnęłam już, ogarnęłam się przebierając w dresy. Postanowiłam za radą brata zacząć się za pakowanie, a co najważniejsze wybranie tych potrzebnych rzeczy, a tą niepotrzebną resztę oddać biednym dzieciom. Za 16 lat trochę się już tych rupieci nazbierało. Zawsze byłam osobą sentymentalną, przywiązywałam się do rzeczy, które miały dla mnie jakieś znaczenie, były ważne.
Wieczorem zadzwonił do mnie Radek, chciał się spotkać. Zgodziłam się czemu nie, opowiem mu o wyprowadzce, ciekawe jak zareaguje. ? Podroczę się z nim trochę i powiem, że wyprowadzam się z miasta. Mimo wszystko dalej mi na nim zależy. A dla niego, to będzie jakby sprawdzian, abym zobaczyła czy jemu też na mnie zależy i zmartwi się.
- Cześć. - przywitał się ze mną, zabrałam ze sobą bluzę telefon i jakieś drobne.
Poszliśmy posiedzieć na skatepark. Radek mimo gry w koszykówkę, lubił też jeździć na na desce. Uparł się, że mnie też nauczy. Nie obeszło się oczywiście bez kilku siniaków i wywrotek, po mimo wyjątkowej asekuracji chłopaka. Jej jakie to trudne, nie przypuszczałam, że na desce się tak ciężko nauczyć jeździć. Radek obiecał udzielania mi częstszych lekcji.
- No to co dostanę w zamian.? - spytał, usiedliśmy na ławce obok ramy.
- A to lekcje są płatne? Nic nie mówiłeś wcześniej. - wybuchneliśmy obydwoje śmiechem.
- Chodzi mi o inną zapłatę.
- Co masz na myśli? - już się bałam co może wymyślić .
- Całus- wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby.
Nachyliłam się na nim i ... pocałowałam w policzek. - może być?
- Niech już będzie, ale przy następnej lekcji musisz się bardziej postarać.
- Zobaczymy, zobaczymy. - Pociągnełam go za rękę, w celu wrócenia już, gdyż robiło się coraz zimniej i ciemniej.
- A więc, muszę ci coś powiedzieć. - spoważniałam
- O co chodzi? - widać po nim było że się zmartwił.
- Wyprowadzam się...
- Że coo? Nie ty... ty nie możesz. Emi powiedz, że teraz żartujesz.
-Niestety nie.
- Nie, to nie możliwe, bez Ciebie moje życie nie ma sensu rozumiesz?
- Przesadzasz
- Nie.! jesteś dla mnie cholernie ważna. Nie chcę cię stracić. - Postanowiłam to już przerwać, choć przyznam, że miło słucha się jego słów.
- Ale ja jeszcze nie powiedziałam gdzie się wyprowadzam.
- Gdzie? daleko?- zauważyłam iskierkę nadzieji w jego oczach.
- Spokojnie, tylko do centrum Krakowa.
- Osz, ty.! wredna jesteś. - próbował udawać obrażonego
- Oj tam, tak słodko mówiłeś, że nie chciałam ci przerywać- posłałam mu uśmiech
- Wygłupiłem się tylko...
- Wcale nie. Miło było to słyszeć. Wiem,że choć troszeczkę ci na mnie zależy.
- Zależy. - zaczerwienił się, tak słodko
- To do zobaczenia- pocałowałam go w policzek, żegnając się już pod moim domem.
- Widzimy się jutro?
- Nie wiem, bo jutro przeprowadzka.
- Rozumiem, to kiedy indziej się zgadamy. Pa. mała - odszedł, a ja weszłam do domu. Ucieszona, mile spędzonym wieczorem z Radkiem.
Jeszcze tylko kilka minut i już ujrzę swój nowy dom. Jadę teraz właśnie samochodem z rodzinką. Wszyscy zadowoleni z nowego mieszkania, podobno większego od tego starego. Nie wiem nie widziałam go jeszcze, chciałam mieć niespodziankę.
- To już- usłyszałam głos swojej rodzicielki.
Wyszłam z samochodu, a moim oczom ukazał się piękny dom z małym ogródkiem. Był naprawdę piękny. Nasze rzeczy były już w domu. Od razu pobiegłam do swojego pokoju, znajdował się on na piętrze. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się piękny pokój z fioletowymi ścianami z czarnymi wstawkami. Zawsze o takim kolorze marzyłam. Wielkie łóżko tego samego koloru i co najważniejsze moja własna garderoba. W końcu będę mieścić swoje ubrania. W rogu pokoju znajdowały się kręcone schody prowadzące na górę. Miałam tam swoje drugie pomieszczenie z małymi fotelikami. Był piękny.
Po oglądnięciu całego domu, postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Wydawała się dość przyjazna, niedaleko znajdował się park, dalej osiedla, kamienice i inne także piękne domy.
Rozglądałam się tak, gdy nagle na kogoś wpadłam
- Uważała byś.
Ussłyszałam głos, od którego pojawiły mi się ciarki na całym ciele. Podniosłam głowę a moim oczom ukazał się przystojny chłopak. Wyglądał na starszego ode mnie, może rok nie więcej.
- Daj rękę pomogę ci wstać. - odezwał się, a jego ton znów przystroił moje ciało o dreszcze.
- Dzięki, poradzę sobie.
- Jak już chcesz, następnym razem uważaj mała. Narazie.
Co za arogancki typ, nawet nie przeprosił. Ale za to jaki przystojny... nie Emi, nie myśl teraz o chłopakach, odpuść ich sobie na jakiś czas, pamiętaj co sobie obiecałaś - myślałam. Mam nadzieję, że już go nie spotkam, nie wiem czy będę wstanie oprzeć się jego osobie. Wróciłam do domu, robiło się już późno, a jutro czas iść do szkoły.
_____________________________________________________________________________
No i jest kolejny. ;)
Nieznajomy chłopak dużo namiesza w życiu bohaterki,
ale o to właśnie chodzi.
Pozdrawiam
Świetnie :**
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuń