czwartek, 29 grudnia 2011

Rozdział 6

-...ale.. - znów nie mogłam wydusić z siebie ani żadnego słowa.
- ale co.? - spoglądał na mnie swoimi przeszklonymi oczami, wyczuwałam w nim ogromny smutek i rozczarowanie.
W moich oczach także pojawiły się łzy, które powoli spływały po policzkach. Ujął moją twarz swoimi dłońmi, powoli ścierając nowe łzy, które pojawiły się na policzku. 
- Uwierz mi czekałam na ten moment, pragnęłam smaku twoich ust, twojego dotyku na moim ciele...- urwałam analizując w swojej głowie każde słowo, które miałam następnie wypowiedzieć.
- Kocham cię i nie zrobie nic bez twojej woli, nie będę cię do niczego zmuszał. Powiedz mi tylko czy jest szansa.... szansa na to, że kiedyś będziemy razem.? - nadal patrzył się prosto w moje oczy.
- To nie tak jak myślisz. Ja poprostu potrzebuję trochę czasu, rozumiesz? Nie jesteś mi obojętny, jesteś dla mnie kimś w więcej niż przyjacielem. Znamy się tak naprawdę zaledwie kilka dni. Muszę być pewna, że to co do ciebię czuję to miłość. Nie chcę później cierpieć, a przede wszystkim zranić ciebie. - musiałam powiedzieć mu prawdę, nie mogłam tłumić w sobie tych uczuć. Musiał znać prawdę, nie mogłam go okłamać i stracić tak wartościowego człowieka jakim jest Radek.
- Ja poczekam, tyle ile trzeba. Dziękuję, że powiedziałaś mi prawdę. To dla mnie naprawdę ważne i zrobię wszystko co w mojej mocy, abyś była szczęśliwa. Jak będziesz tego pewna to daj mi znać. Obiecuję, że nigdy cię nie skrzywdzę.  - przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko umiałam, właśnie tego teraz potrzebowałam, ramion chłopaka, który daje bezpieczeństwo, szczęście. Wtuleni w siebie zasnęliśmy.


Rano obudziłam się wtulona w ciało Radka. On już nie spał, gładził moją głowę, bawiąc się przy tym moimi włosami. Uśmiechał się, a gdy ujrzał, że się obudziłam na ustach pojawił mu się jeszcze większy uśmiech. Przywitał mnie całusem w czoło. Leżeliśmy tak jeszcze chwilę po czym Radek rozkazał mi iść do łazienki, a on w między czasie miał przygotować śniadanie. Po 15 minutach zeszłam na duł już odświeżona i przebrana w swoje wczorajsze rzeczy. Moim oczom ukazał się pięknie przystrojony stół, a przy kuchence krzątał się chłopak, przewracając smażące się na patelni naleśniki.
- Nie mów, że ty umiesz robić naleśniki. - zapytałam go z niedowierzaniem.
- No jak widać umiem, siadaj już gotowe. Mam nadzieję, że mi wyszły. Smacznego.  - usiadłam na krześle, on zrobił dokładnie to samo siadając naprzeciwko mnie.
Zjedliśmy wszystkie przygotowane przez niego smakołyki, po czym posprzątaliśmy. Nie obeszło się oczywiście bez jego sprzeciwu i wykręcaniu, że poradzi sobie sam. Ok godziny 11 odprowadził mnie do domu. Gdy tylko weszłam do domu dostałam od niego sms'a w którym dziękował za mile spędzony czas. Szybko mu odpisałam po czym weszłam do swojego pokoju. Rodziców jak zwykle nie było w domu, pracują całymi dniami tłumacząc, że pragną zapewnić nam z bratem lepszą przyszłość. A brat nawet nie zauważył jak przyszłam, pewnie odsypia po melanżu. Przebrałam się, odpaliłam laptopa i sprawdziłam facebooka. Nic ciekawego się tam nie działo, oprócz kilku zdjęć z wczorajszej imprezy u Krzyśka, wrzucone przez jakąś dziewczynę. Na szczęście nigdzie nie zauważyłam na nich siebie. Wyłączając laptopa postanowiłam położyć się na łóżku. Myślałam o Radku, o naszej przyszłości,.. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało wczoraj u niego w domu. Byłam szczęśliwa.... tak szczęśliwa, naprawdę to czuję. Nie mogę teraz tego zaprzepaścić muszę walczyć o swoje szczęście, które jak mi się wydaję dostanę właśnie od niego. Przecież go kocham, ale sama nie jestem jeszcze tego pewna na sto procent . Rozmyślając tak nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
__________________________________________________________________________________
No i jest kolejny rozdział
naszła mnie wena :)
I jeśli komuś chce się czytać moje wypociny 
to proszę napiszcie w komentarzu, że czytacie
dla was to nie dużo, a dla mnie to naprawdę wiele znaczy.
Tak piszę to dla siebie, ale jeśli komuś się to podoba to 
motywuje mnie to do dalszego pisania ;)
Pozdrawiam

wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział 5

Taka mała informacja. 
Teraz będę pisać to opowiadanie w pierwsze osobie,
gdyż będzie to dla mnie wygodniejsze. ;)
Pozdrawiam .!<3
____________________________________________________________________________________


   Szliśmy w stronę domu Radka, czułam się przy nim tak bezpiecznie, wiedziałam że przy nim nic strasznego się nie stanie. Biło od niego takie ciepło i wielka dobroć. Objął mnie swoim ramieniem, ogrzewając przy tym moje zmarznięte ciało. Nie mówił nic wiedział, że teraz najlepsze będzie cisza. Nie zdawałam sobie sprawy jaki on może być tak.... kochany. Z rozmyśleń na temat Radka, oderwał mnie Jego ciepły a zarazem męski głos. 
- Już jesteśmy na miejscu, chodź.- chwycił mocniej moją rękę, kierując się na schody prowadzące do pięknego domu. Po raz pierwszy byłam w tej okolicy, prawdę mówiąc wydaję się dość przyjazna. Weszliśmy do wielkiego przedpokoju. Widocznie nikogo nie było w domu. 
- Jesteśmy sami, rodzice wyjechali do cioci do szpitala, a brat pewnie na melanżu. - wyprzedził moje pytanie. 
- Ładny dom. - rozglądałam się po pomieszczeniach, zdejmując buty. 
Radek znów chwycił mnie za rękę, prowadząc do jego pokoju znajdującego się na górze. Ścisnęłam tylko mocniej jego rękę, wychodząc po skrzypiących, drewnianych schodach.Znalezliśmy się w jego pokoju, w którym znajdowało się mnóstwo dyplomów, medali, pucharów i oczywiście nie obeszło się od porozrzucanych piłkach do koszykówki. Po co mu ich, aż tyle? Jakby jedna nie mogła mu wystarczyć.? Ale mniejsza o to. Dorwałam się do jego szafy.
- Ej, ej czego ty tam tak szukasz, co? 
- Jakiejś twojej koszulki przecież nie będę spała w swojej. - Odpowiedziałam, dalej szperając w jego szafie. 
- Mam.!- krzyknęłam z radością jak znalazłam odpowiednią koszulkę dla siebie. Duża zielona podkoszulka z jakimś napisem, odpowiednia dla mnie i nawet ulubiony kolor. 
- Tam jest łazienka, przebieraj się i przychoć. A pozatym dobry gust, to moja ulubiona . 
Posłałam mu uwodzicielski uśmiech i znikłam w drzwiach. Nie nie miałam zamiaru, go podrywać czy coś. Na dziś już miałam dosyć, tego typu zdarzeń. A co do wcześniejszego wydarzenia, już prawie o nim zapomniałam. Nie ma się co przejmować takim debilem jakim jest Krzysiek. Powinnam mieć tylko pretensje sama do siebie, że dałam mu się tak omamić.
Po 10 minutach wyszłam z łazienki odświeżona i przebrana w podkoszulkę Radka. Weszłam do jego pokoju, ujrzałam go leżącego w samych krótkich spodenkach. Pierwszy raz widzę go bez koszulki. Jego ciało jest takie...takie umięśnione, widać że chodzi na siłownię.
- Czekałem na ciebie. Mraał... - haha myślałam, że tam padne jak go takiego widziałam.
- Och już idę mój Romeoo. - położyłam się obok niego na miękkim łóżku.
- Czy ty się ze mnie śmiejesz.? Nie ładnie. - rzucił się na mnie, łaskotając całe moje ciało. Śmiałam się, jednocześnie próbując się wyrwać z jego uścisku. - Puść, już nie będę, proszę. - wymawiałam dalej się śmiejąc. Rozluźnił uścisk, przestał łaskotać mnie. Nasze twarze dzieliło dosłownie kilka centymetrów. Patrzył się prosto w moje oczy, były takie przepełnione radością,... miłością? Były piękne, to spojrzenie było takie szczere przepełnione uczuciami. Oddalił swoją twarz od mojej, kładąc się obok mnie.
- może wydać ci się to dziwne, ale ładnie wyglądasz w mojej koszulce. - mówił patrząc się w sufit
- wiem... - przygryzłam lekko swoją dolną wargę.
Zapanowała niezręczna cisza, przerwał ją obracając się w moją stronę.
- Przepraszam Cię za to co zaraz zrobię, ale nie mogą już dłużej w sobie tego tłumić. Może to nieodpowiedni moment ze względu na to co wydarzyło się w  domu Krzyśka.... przerwałam mu..
.- To co zdarzyło się u niego nie ma najmniejszego znaczenia, rozumiesz? Krzysiek to zwyczajny debil, teraz już mnie to nie rusza, co poróbował zrobić. To dla mnie nic nie znaczy. - skończyłam tłumaczyć mu, że już się nie przejmuje.
Zauważyłam na jego twarzy uśmiech, powoli zbliżył swoje usta do moich, delikatnie je musnął.
 -Podobasz mi się tak cholernie mi się podobasz. Wariuję na twój widok. Emii.... ja....ja Cię Kocham.!- spóścił głowę w dół, czułam że czuje się w tym momencie niezręcznie.
Nie wiedziałam co powiedzieć, niby wiedziałam już wcześniej, że mu się podobam, ale tak naprawdę to dopiero teraz to do mnie dotarło. Nie mówiąc nic, wbiłam się w jego usta, usta których smak doprowadzał mnie do szału.
- Radek, ja chyba też cię kocham.!....




niedziela, 18 grudnia 2011

Rozdział 4

Położył rękę na jej kolanie, powoli wędrując nią w górę. Jego delikatne ruchy dłonią doprowadzały Emily do szału. Fala podniecenia coraz bardziej nimi kierowała. Krzysiek obrócił dziewczynę, aby twarzą była skierowana w jego stronę. Zaczął ja namiętnie całować, Emily nie sprzeciwiała się, wręcz przeciwnie nadawała tempo całemu zdarzeniu. Ręce Krzyśka zaczęły wędrować po całym ciele Emily, drażniąc delikatnie jej gładką skórę opuszkami palców. Ściągnął z niej bluzkę po czym Emily leżała już na miękkim łożu pod ciałem chłopaka. Tym razem to ręce Emily powędrowały pod koszulkę Krzyśka, wpijała w jego plecy paznokcie. On całował jej szyję, powoli schodząc niżej. Energicznym ruchem ściągnął z siebie koszulkę i powrócił do pieszczenia ciała Emily. Ona w tym momencie próbował uporać się z jego paskiem od spodni, po kilku próbach wkońcu się jej udało, rozpięła także zamek od spodni. Chłopak czując, że Emily nie może sobie z tym poradzić uśmiechał się tylko.
 Emily nie myślała w tym momencie racjonalnie, kierowała się chwilą, nie zwarzała na mogące wynikać z tego czynu konsekwencje.
Chłopak zaczął dobierać się teraz do jej spodenek, rozpinał już zamek, gdy Emily niespodziewanie ocknęła się. Odepchnęła od siebie Krzyśka, próbując wstać z łóżka, lecz chłopak jej na to nie pozwalał.
- puść mnie.!
Lecz chłopak nic sobie z tego nie robił, dalej ją trzymał.
- Zostaw mnie rozumiesz.!  - Emily zaczęła krzyczeć.
- Co jest.? przecież ci się podobało. - mówił zdziwiony
- Ale teraz już mi się nie podoba odpuść.!. - dziewczyna wstała i zaczęła pośpiesznie szukać swoich ubrań.
- Nie tak szybko, nigdzie nie idziesz. Dokończymy to co zaczeliśmy. - mówił z gniewem
- Nie rozumiesz? Nie prześpię się z tobą.! - Emily znalazła wkońcu swoje rzeczy i zaczyna się ubierać.
- Myślisz, że ci odpuszczę głupia  suko.? To się mylisz. ! -
Krzysiek podszedł do Emily, zaczęli się szarpać. Emily próbowała krzyczeć, ale bez skutku nikt jej nie usłyszał muzyka zbyt głośno grała. Udało się jej uwolnić z uścisku, a to tylko dlatego, że Krzysiek był już wypity. Szybko wybiegła z pokoju. Wybiegając usłyszała jeszcze tylko słowa Krzyśka " Pożałujesz tego i tak cię dopadnę.!" Nie zwarzając na jego krzyki biegła przepychając się przez tłum ludzi znajdujących się na korytarzu. W wyjściowych drzwiach ujrzała tylko sylwetkę Radka, wybiegła na zewnątrz biegnąc w stronę pobliskiego parku. Znów słyszała krzyki skierowanę w jej stronę, tym razem Radka. " Hej, co się stało? Zaczekaj.!" Biegła, jak najszybciej tylko mogła, łzy spływały jej po policzku, usiadła na jednej z ławek. Skuliła się chowając twarz w dłonich, zanosząc się jeszce większym płaczem. " Boże jaka ja jestem głupia, jak mogłam to tego dopuścić.? Co by było, gdybym się wtedy nie ocknęła? Nie chce nawet o tym myśleć. Krzysiek do debil myśli tylko o seksie, teraz już o tym wiem" z rozmyślań wyrwał ją krzyk Radka, który ją wołał. Emily nie odzywała się, nie chciała teraz z nikim rozmawiać.
- Emily, tu jesteś.! Wszędzie cię szukałem, nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem.Co się stało? - pytał zdyszany chłopak.
- Nic, porostu źle się poczułam i tyle. - próbowała kłamać, lecz nigdy nie była w tym dobra.
- Taa jasne i dlatego płaczesz.? Napewno w to nie uwierzę. !
Emily nic nie nie wiedziała nawet co. Chciała powstrzymać spływające po jej policzku łzy.
 Radek już o nic nie pytał, poprostu ją przytulił. Emily wylewała swoje łzy w jego koszulkę, mocząc ją doszczędnie. Siedzieli tak z 15 minut milcząc. Wkońcu Emily przerwała panującą ciszę.
- Przepraszam, twoja koszulka jest cała mokra.
- Nie ma sprawy, nie przejmuj się. - posłał jej ten uroczy uśmiech.
- Bardzo ci dziękuję. - zdołała wymusić u siebie jakikolwiek uśmiech.
- Wiedź, że zawsze możesz ma mnie liczyć. ok? I pamiętaj jak tylko będzie się coś działo to masz do mnie dzwonić, rozumiesz.?
- Tak wiem, jeszcze raz dziękuję.
-A teraz powiesz mi co się stało u Krzyśka.? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać. - ciągnął dalej Radek.
- No boo... - urwała Emily
- Jeśli nie chcesz to nie mów, zrozumiem.- można było w tym momenice zauważyć rozczarowanie u Radka, myślał, że mu zaufała.
-To nie jest proste, ale ci powiem, muszę się komuś wyżalić i wyrzucić to z siebie.
- Ten skurwiel ci coś zrobił.? - jego twarz spoważniała.
-Nie... znaczy...chciał. - Emily zrobiło się głupio, krępowała się mówić o tym Radkowi.
- Zajebie go.! Co za skurwiel.! Nie daruje mu tego.! - krzyczał chłopak.
Radek zacisnął mocno pięści i ruszył w kierunku domu Krzyśka, nie zważał na wołania Emily. Dopiero gdy do niego podbiegła zatrzymał się.
- Radek, zaczekaj.! Nie wiesz wszystkiego.! - spojrzała mu głęboko w oczy. Widziała w nich ogromną złość.
- To mów.!
Emily znów zaszkliły się oczy, zacisnęła pięści i zaczęła opowiadać wszystko pokolei.

-No więc to wszystko. - Zakończyła streszczać to co działo się niespełna godzinę temu.
- To nie zmienia nic.!  I tak mu stłukę mordę.! - nie ukrywał dalszego zdenerwowania sprawą.
- I teraz pójdziesz się z nim bić, tak? A mnie tu zostawisz? Teraz kiedy cię najbardziej potrzebuję.? - znów zanosiła się płaczem.
- Przepraszam, nie płacz już. - przytulił ją do siebie najmocniej jak tylko mógł. - chodź zaprowadzę cię do mnie do domu, prześpisz się, bo lepiej będzie jak rodzice nie zobaczą cię w takim stanie. - zaproponował.
- Co im powiem.? Muszę do nich zadzwonić, że nie wrócę na noc. - Emily się zmartwiła
- Powiedz, że przenocujesz u Agi. - zaproponował chłopak.
- Dobry pomysł, już dzwonię.
Wykręciła numer, kilka sygnałów i sprawa załatwiona, o dziwo mama nie miała nic przeciwko. Udali się wstronę domu Radka....