czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 33

Postanowiłam się przejść, by móc na spokojnie wszystko prze analizować. Nogi same zaniosły mnie do parku. Do parku w którym zawsze spotykałam się z Radkiem, gdy byliśmy jeszcze parą. Usiadłam na "naszej" ławce wpsominając wszystkie dobre chwile. Na samą myśl uśmiech pojawił mi się na twarzy, mieszany ze słonymi łzami spływającymi po rozgrzanym policzku. To dziwne, ale przez myśl przeszła mi chęć wrócenia do Radka, lecz szybko ją rozwiałam. Przecież wcale tego nie chciałam, nie chcę Radka, nie mogę chcieć go znów. To głupie... Wszystko się tak okropnie skomplikowało, pomieszało. A ja sama nie wiem czego tak naprawdę pragnę. A może jeszcze nie dorosłam do miłości? Może to nie mój czas? Ta chwilowa chęć ponownego bycia z Radkiem to na pewno tylko współczucie, które powstało w moim sercu po zobaczeniu tego co go spotkało z mojej winy. Tak, to na pewno współczucie i nic więcej.
Wstałam z ławki kierując się w stronę domu Olafa, miałam ogromną ochotę wbić się beztrosko w jego miękkie usta. Wcześniej wstąpiłam jeszcze do kiosku po paczkę papierosów. Ostatnio zaczęłam ich coraz więcej palić. Stały się one moim lekiem na stres. Tak więc wypaliłam jednego i znalazłam się tuż pod domem chłopaka. Poprawiając swoje niezdarnie ułożone włosy w szybie drzwi wejściowych, lekko w nie zapukałam. Otworzyła mi je jego mała siostrzyczka, krzycząc przy tym
- " Emiś pszyśła" - haha uwielbiam ją, ona zresztą chyba też darzy mnie sympatią. Z za dziewczynki pojawiła się mama Olafa informując mnie, że chłopak jest u siebie w pokoju. Pani Marta oczywiście wie, że jesteśmy razem z Olafem i bardzo ciepło to przyjęła. Twierdzi, że dzięki mnie Olaf się zmienił, oczywiście na lepsze. I życzy nam jak najlepiej. Polubiłam ją od samego początku, jest naprawdę miłą osobą i mimo wszystkiego co spotkało ją w życiu potrafi się cieszyć z każdej rzeczy. Nie widać po niej tego co przeszła ze swoim mężem pijakiem.
Powoli weszłam do jego pokoju, oczywiście nie pukając. Zastałam go siedzącego przy stosie książek.
- No nie wierzę, ty się uczysz.!
- Śmiej się śmiej, ale nie wiem czy wiesz, że za trzy tygodnie koniec szkoły i muszę poprawić te cholerne oceny.
- Tak wiem, ale damy radę. - usiadłam obok niego na łóżku. - Nawet nie przywitasz się ze mną? - zapytałam z obrażoną miną. - dopiero teraz po raz drugi i oderwał głowę od książki, spoglądając mi prosto w oczy ze swoim cwaniackim uśmieszkiem na twarzy. Przyznam, że wygląda wtedy naprawdę seksownie.
Rzucił książkę w kąt łóżka i zbliżył twarz do mojej, składając na moich ustach czułe pocałunki.
- I co może być? - zapytał, gdy już skończył
- No, nie popisałeś się dzisiaj. - lubię go drażnić, staje się w tedy taki dokładny i chce wykonać coś jak najlepiej.
- Sama tego chciałaś. - po czym rzucił się na mnie tak, że znajdowałam się pod jego ciałem, obdarzona długimi i gorącymi pocałunkami. Wywoływało to na moich ustach ogromny uśmiech, moje ręce powędrowały na jego plecy, a później mierzwiły już jego idealnie ułożone włosy, a jego zaś pieściły każdy kawałek mojego rozgrzanego ciała. Z całowania ust przerzucił się do pieszczenia ustami mojej odkrytej szyi. Po moim ciele przeszły ciarki,a z każdym jego kolejnym muśnięciem czułam, że jeszcze bardziej go kocham. Tak, właśnie tego teraz potrzebowałam, tej jego bliskości i poczucia, że czuje do mnie coś naprawdę wyjątkowego. Niespodziewanie przerwała nam mała Karolinka wpadając jak strzała do pokoju, oczywiście nie pukając. Szybko odskoczyliśmy od siebie, pośpiesznie poprawiając swoje ubrania, by mała niczego nie spostrzegła.
- "Fuuuj.! Mamo oni ssię cajowali.! - krzyknęła na cały głos, na co my wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem.
Pani Marta przyszła po nią i zabrała ją z pokoju. Wychodząc rzuciła tylko krótkie " Bądcie grzeczni " i wyszła, trzymając małą na rękach.
- To na czym skończyliśmy? - zbliżał się do mnie jednocześnie pokazując swoje śnieżnobiałe zęby.
- A ty czasem nie miałeś się uczyć?
- Pieprzyć naukę, mam teraz ważniejsze sprawy do roboty. - i znów nasze usta złączyły się w całość.
Tym razem przerwałam tą magiczną chwile uderzając go książką, która leżała gdzieś koło nas.
- Ałaa.! Za co to? - zapytał masując się po ramieniu
- Masz się uczyć i zdać tą majce, bo nie mam zamiaru uczyć cię całe wakacje na poprawkę.
- Najpierw siłą odciągasz mnie od książek, a teraz kiedy zrobiło się naprawdę przyjemnie każesz mi się uczyć. Jesteś okropna.
- Tak, tak też cię kocham.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. - jeszcze raz musnął moje usta po czym grzecznie wzięliśmy się do nauki.
Po dwóch godzinach tłumaczenia mu równań, w końcu załapał i wyszliśmy na spacer. Rozmawialiśmy o wszystkim, świetnie się przy tym bawiąc. Znów było tak jak kiedyś. Nie mogę z tego zrezygnować, a zwłaszcza z Olafa. Muszę przetrwać ten trudny okres, by potem znów mogła być szczęśliwa i cieszyć się z każdych chwil spędzonych u boku Olafa. To niewiarygodne jak jego uśmiech potrafi mnie cieszyć i jednocześnie poprawiać cały nastrój nawet jeśli był naprawdę do bani.

Następnego dnia grzecznie poszliśmy do szkoły. W sumie długo nas tam nie było, ze względu na wypadek Radka, chodziłam do szkoły sporadycznie. Oczywiście nie obeszło się bez narzekań nauczycieli na moją osobę, że stałam się nieodpowiedzialna, pogorszyłam się w nauce i takie tam ich ględzenie. Przestałam być grzeczną i poukładaną nastolatką, zaczęłam się cieszyć życiem i czerpać jak najwięcej z życia. W końcu młodym jest się tylko raz. Jeszcze będę mieć czas na bycie porządną, teraz korzystam z życia na całego. Zawdzięczam to mojemu Olafkowi, który właśnie zdał majce i cieszy się z tego jak głupi.
Po szkole siedziałam z Olafem, Agą i Aleksem na dachu pewnego bloku, z którego widok był naprawdę przepiękny. Tak, Aleks kilka dni temu wyszedł z odwyku, i z Agnieszką są razem. Dawno z nią nie rozmawiałam więc poprosiłam ją na słówko. Odeszłyśmy od chłopaków by nie słyszeli naszej rozmowy.
- I jak tam z wami?
- Wiesz Aleks jest naprawdę wspaniały, wiem o co ci chodzi, ale on się zmienił. Wierzę mu.
- Rozumiem, ale wiesz jaką miał przeszłość.
- Nie zapominaj, że twój Olaf też brał.
- Proszę cię, nie porównuj Olafa do Aleksa.
- A skąd wiesz, że Olaf nie był taki sam? Nie znałaś go przecież wcześniej.! - uniosła się, a ja chciałam przecież na spokojnie porozmawiać.
- Nie chce się z tobą kłócić, nie chce tylko abyś przez niego cierpiała.
- Aleks poszedł na ten odwyk dla mnie rozumiesz? Wiesz jak było mu ciężko? Ale dał radę dla mnie. Po raz pierwszy czuję, że chłopak naprawdę coś do mnie czuje. Popatrz na niego, to zupełnie inny chłopak. Oczywiście liczę się z tym, że może do tego wrócić, ale będę robić wszystko by więcej nie wziął tego gówna. Obiecał mi, że dla naszej miłości wyjdzie z tego. Za maską tego sukinsyna, który ćpał kryje się naprawdę uczuciowy chłopak, który w życiu przeszedł już dożo i nie jest już dzieciakiem. Poważnie myśli o naszym związku.
- Nie wiedziałam o tym, życzę wam jak najlepiej, ale pamiętaj jeśli cię skrzywdzi to nie ręczę za siebie.
- Haha, okej. Wracajmy do nich.
Siedzieliśmy jeszcze tak chwilę, po czym każdy ruszył w swoje strony, oczywiście ja poszłam razem z Olafem.
Wpadłam do domu, by się odświeżyć i przebrać, bo na śmierć zapomniałam, że miałam odwiedzić dzisiaj Radka. Przyznam, że nie bardzo chcę do niego iść, ale obiecałam mu. W drodze, myślałam co mu powiem, chcę to raz na zawsze wyjaśnić. Choć tak naprawdę, cholernie się boje tego jak zareaguje. Przekraczając próg jego sali, dostrzegłam go zamyślonego i wpatrującego się w jeden punkt za szarym oknem.
- Cześć. - przywitałam się, stojąc przed chłopakiem. Nawet na mnie nie spojrzał, zaniepokoiło mnie to trochę. - Ej, co się dzieje? zawołać lekarza? - chwyciłam o lekko za rękę, gwałtownie ją odsunął, zwracając głowę w moim kierunku. Patrzył na mnie z ogromnym gniewem w oczach, wymieszanym z żalem.
- Wynoś się stąd! - prawie, że krzyknął.


No i jest kolejny, trochę dłuższy.
Zawiewa nudą, ale nie zawsze będzie się coś ciekawego działo.
A wy jak myślicie? 
Przepraszam za błędy i pozdrawiam ;)


piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 32

Co? jak to możliwe, że nie wie kim jest. Nie może mieć amnezji teraz kiedy wszystko miało się układać i iść w jak najlepszym kierunku. Zdezorientowanym wzrokiem patrzyłam to raz na nic niepamiętającego chłopaka, a stojącego obok lekarza. W żaden sposób nie dochodziło to do mnie. Czas nieubłaganie się dłużył, a w rzeczywistości minęło zaledwie kilka sekund.
- To normalne, chwilowa utrata pamięci często występuje po tego tupu urazu. Proszę się nie martwić, za kilka dni może tydzień pacjent odzyska przytomność.
- Nazywasz się Radek, miałeś wypadek. Potrącił cię kierowca, przez 2 tygodnie twój organizm trwał w śpiączce. Teraz już jest wszystko dobrze, pamięć za kilka dni powróci, a teraz musisz wypoczywać, by twój organizm znów nabrał siły. - tym razem lekarz zwrócił się do chłopaka, który uważnie starał się go słuchać i zapamiętywać każde z wypowiedzianych w jego kierunku wyrazy.
Mężczyzna w białym fartuchu rozkazał mi opuścić salę i wrócić za kilka dni, bo moja obecność tutaj przy nim jest zbędna, a może mu tylko namieszać w głowie. Choć moje zdanie jest zupełnie odmienne, lecz postanowiłam się pod porządkować. Skoro lekarz uważa, że tak będzie dla nie lepiej to jestem w stanie na to przystąpić. Ostatni raz spojrzałam w jego kierunku i ruszyłam w stronę białych drzwi.
- Emily... - usłyszałam ściszony głos Radka, który był jak najbardziej niepewny
- Radek, pamiętasz mnie? - podeszłam do jego łóżka, z wyraźnym uśmiechem na ustach i zaszklonymi od szczęścia oczami.
- Chyba tak... zresztą sam nie wiem, ale czuje, że coś mnie z tobą łączy, a usta same wypowiedziały twoje imię. To dziwne, że nie wiem kim sam jestem, a coś w środku podpowiada mi twoje imię Emily... - ucieszyły mnie jego słowa, lecz nie byłam w stanie wypowiedzieć jakiegokolwiek słowa. Bo miałam mu niby powiedzieć, że byliśmy razem szczęśliwi, kochaliśmy się po czym tak go zraniłam, zostawiając samego w taki podły sposób? Nie nie mogłam, przynajmniej nie teraz... najpierw musi odzyskać całkowicie pamięć. Jedynym gestem na jaki było mnie w tym momencie stać to chwycenie go za rękę i ja najmocniejsze ściśnięcie. Po chwili ciszy, znów zaczął mówić.
- Nie wiem co wcześniej nas łączyło, ale gdy cię widzę coś chwyta mnie za serce. Nie mogę odczytać czy wyraża ono dobre czy złe uczucia względem ciebie. Przed oczami przelatują mi nic nie mówiące obrazy, na których za każdym razem jesteś ty. Sam nie wiem co o tym myśleć.... - przerwał na chwilę, przymróżając oczy jakby chciał coś dogłębnie zanalizować i wyczuć jak najwięcej panujących uczuć. - Zaraz.... coś sobie przypominam...jest noc, widzę jakąś całującą się parę, lecz nie widzę ich twarzy, potem silne uderzenie.  - rozpłakałam się, a jednak wszystko sobie przypomina, będę musiała mu powiedzieć, jeśli zapyta.
- To pewnie musiało być przed wypadkiem. - mówiłam przez łzy.
- Ej dlaczego płaczesz? Powiedziałem coś nie tak? Proszę nie płacz, bo gdy widzę spływające po twoim policzku słone łzy, to jakby moje serce krzyczało i o wszystko się obwiniało.
- Wszystko okej, po prostu cieszę się, że coś sobie przypominasz.
- Czy my byliśmy przyjaciółmi?
- Tak,w sumie to byliśmy i jeśli tylko będziesz tego chciał to nadal możemy nimi być.
- Dlaczego mógłbym nie chcieć?
- Nie wiem, tak po prostu.
- Nie martw się, odzyskam pamięć i wszystko będzie tak jak dawniej. Bo czuję, że byliśmy naprawdę świetnymi przyjaciółmi.
- Nic już nie będzie tak jak dawniej - powiedziałam prawie nie usłyszalnie, na szczęście nie dosłyszał tego co właśnie powiedziałam.
- Co mówiłaś?
- Że na pewno tak będzie.
- Wydawało mi się, że powiedziałaś coś innego, ale pewnie słuch też mi szwankuje. - po raz pierwszy od dłuższego czasu zobaczyłam na jego twarzy uśmiech, którego tak bardzo mi brakowało.
- Wiesz co, chyba już będę się zbierać pewnie jesteś zmęczony.
- Musisz już?
- No nie muszę, ale widzę, że jesteś zmęczony.
- No tak, widocznie dobrze mnie znasz. Przyjdziesz jutro?
- Tak, przyjdę. Obiecuję.
Jak najszybciej wyszłam przed szpital, suwając się po ścianie budynku na zimny chodnik. Płacząc przy tym jak małe dziecko, któremu właśnie odrebrano lizaka. Nie chce go okłamywać, a właśnie to robię nie mówiąc mu prawdy. Powinnam od razu mu powiedzieć o wszystkim co między nami się wydarzyło. Widzi we mnie tylko wspaniałą przyjaciółkę, a tak naprawdę byłam kimś więcej, byłam jego dziewczyną, którą kochał i nadal kocha z całego serca. Uświadomił mi to, a ja tak podle go potraktowałam, zaprzepaściłam wszytko co tylko mogłam. Chciałam wrócić i powiedzieć całą prawdę, lecz stchórzyłam po pierwszym roku, zabrakło mi siły a przede wszystkim odwagi, by spojrzeć mu w prosto w oczy. Może sam do wszystkiego dojdzie? Nie, to głupie przecież to żadne rozwiązanie. Muszę liczyć się z tym, że prędzej czy później będę musiała wyznać mu wszystko, tak wszystko bez żadnych kłamstw. Choć do łatwych zadań to nie będzie należało, lecz muszę zakończyć pewien etap swojego życia.


Najpierw chciałam was jak najbardziej przeprosić, że tak długo 
nic się tutaj nie pojawiało. Ale tak jak każdy mam też swoje życie,
o które teraz szczególnie muszę zadbać.Muszę uporządkować kilka spraw i
w końcu odpowiednio wybrać. Pisanie ostatnio mi nie szło,
a nie lubię pisać czegoś na siłę, bo potem mi się to szczególnie nie podoba.
Rozdział taki sobie. Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam. ;)
Już prawie wakacje.!! ;)