środa, 22 lutego 2012

19

Po jakimś czasie wstałam i ruszyłam w stronę domu Olafa. Chciałam z nim to wszystko wytłumaczyć. Drzwi otworzyła mi jego mama.
- Dzień dobry, jest może Olaf.?
- Nie wyszedł około godziny temu i jeszcze nie wrócił. Przekazać coś.? - zapytała z troską w głosie kobieta w średnim wieku.
- Nie, dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia.
Kobieta schowała się w domu i zamknęła za sobą drzwi. Myślałam teraz gdzie mogę go znaleźć.? Już wiem i ruszyłam w miejsce w którym to ja go pocałowałam, w którym opowiedział i całą historię dotyczącą jego poprzedniego życia. Szłam najszybciej jak potrafiłam, momentami nawet biegłam. chciałam jak najszybciej znaleźć się koło niego. Nie myliłam się, już z daleka ujrzałam jego sylwetkę. Siedział skulony na ławce. Niepewnym krokiem podeszłam bliżej, usiadłam obok niego nic nie mówiąc. Nawet na mnie nie spojrzał, tkwił w bezruchu, patrząc wciąż w jeden punkt.Przerwałam tą przeraźliwą ciszę. :
- Porozmawiajmy, proszę.
- Po co tu w ogóle przyszłaś? Skąd wiedziałaś, że tu będę?
- Po prostu wiedziałam.
- Wiedziałaś?! A tego, że się w tobie zakochałem jak głupi już nie wiedziałaś.?
- Skąd mogłam wiedzieć? Myślałam, że jestem dla ciebie zwykłą przyjaciółką.
- Jak widzisz, jesteś nie tylko przyjaciółką.
- Olaf no... - przerwał mi
- Daruj sobie teksty w stylu " Lubię cię, ale tylko jak przyjaciela, nie psujmy tego"
- Nie to chciałam powiedzieć.!
- A co?
- Sama nie wiem co tak naprawdę czuję, chyba to coś więcej, ale tyle ostatnio się wydarzyło, że naprawdę nie wie co robić. Nie chcę cię skrzywdzić zrozum.
- Czyli, że jest jakaś nadzieja? - spytał już bardziej radośnie.
- Jest. - przytaknęłam z pewnością w głosie.
- To będę o ciebie walczył, nie poddam się tak łatwo, już raz straciłem wszystko co miałem i drugi raz nie chcę popełnić tego samego błędu.
- Kochałeś ją?
- Kogo ? Ankę?
- Tak ją.
- Sam nie wiem, kochało ją tylko moje uzależnienie, choć to nie zmienia faktu, że cierpiałem po jej odejściu. Ale nie mówmy już o tym.
- Okej ,jak wolisz.
Przez chwilę milczeliśmy.
- Co się tak na mnie patrzysz, co? - i szturchłam go w ramię.
- Bo mi się podobasz i jeszcze...
- co jeszcze?
- Chciałbym cię pocałować, ale wiem, że nie powinienem.
- Uścisk wystarczy? - choć tak naprawdę pragnęłam tego co on, lecz nie nie mogłam na to pozwolić, jeszcze nie teraz.
- No niech będzie. - i chwycił mnie w ramiona i przytulił z całych sił. Znów czułam zapach jego intensywnych perfum, które doprowadzały moje zmysły  do szaleństwa. Przedtem działał na mnie tak tylko zapach Radka. Spędziliśmy jeszcze w tej pozie sporo czasu, bo chłopak nie chciał się ode mnie oderwać, prawdę mówiąc ja też nie chciałam, ale trzeba było już wracać do domu. Odprowadził mnie pod dom, cmokając niepewnie w policzek.
- Pamiętaj o czym mówiłem. Nie poddam się, zawalczę o Twoje serce.
Posłałam mu tylko przyjazne spojrzenie i weszłam do domu. Dzisiejszy wieczór miałam spędzić w domu oglądając jakąś komedię romantyczną. Jakoś koło godziny 20 ktoś dobijał się do mnie dzwoniąc na komórkę. Właśnie wpakowywałam sobie do ust kolejną porcję czekoladowych lodów kiedy odebrałam.
- Halo? - choć mój odgłos mógł wydać się zupełnie niezrozumiały i dziwaczny przez te lody w ustach.
- Za 10 minut masz być gotowa, idziemy na ognisko. - usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
- Ale gdzie? z kim?
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, będziemy czekać pod domem.
- Dobra.
Odkładając telefon zaczęłam biegać po całym pokoju, ogarniając swój wygląd i szukając odpowiednich ubrań. Oczywiście musiałam się nie wyrobić, a znajomi już dobijali się do mojego okna, wykrzykując przeróżne rzeczy . W końcu zeszłam na dół, zabierając ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy jakimi były; telefon, paczka gum miętowych i trochę kasy. Moim oczom ukazała się grupka osób, za którymi przepadałam ( kilka z mojej i Agi klasy, kilkoro kumpli z drużyny Radka i no właśnie Olaf, skąd on się tu znalazł? Przecież Radek, go nie lubił.
Mój chłopak podszedł ku mnie i czule pocałował w usta, gdy tylko oderwał się od moich ust spojrzałam w stronę Olafa, patrzył na nas wzrokiem zabójcy. Widziałam w nim złość, ale przecież nic nie mogłam zrobić, nie mogłam odepchnąć Radka, nie wiedząc jeszcze którego tak naprawdę kocham. A co jeśli kocham ich oboje? Nie, tak być nie może.
Chłopcy nieśli całą skrzynkę piwa i chyba jeszcze coś mocniejszego, też mieli. Szłam równym krokiem z Radkiem, wykorzystałam moment i zapytałam go:
- Co tu robi, Olaf przecież go nie lubisz.?
- Spotkałem go dzisiaj, pogadałem trochę i stwierdziłem, że to naprawde spoko gość i go zaprosiłem, przeszkadza ci to.?
- Nie coś ty, cieszę się, że go polubiłeś.
Dotarliśmy na miejsce, z dziewczynami rozpakowałyśmy wszystko co chłopacy ze sobą wzięli czyli jakieś chipsy, gazowane napoje i inne.  Prawdę mówiąc czułam się trochę niezręcznie obecnością Olafa, ale z drugiej strony cieszyłam się, że tu jest.
Po jakiś dwóch godzinach wszyscy byli już nieźle wstawieni. Radek gdzieś znikł, nie było go nigdzie do okoła. Postanowiłam więc go poszukać, lecz wpadłam na Olafa, który już ledwo trzymał się na nogach.
- Emiii....
- Co chcesz?
- Śliczna jesteś, wiesz Radek na ciebie nie zasługuje.
- Skąd ty to możesz wiedzieć co.?
- Bo wiem.
- Nagle zacząłeś się z nim kumplować? O co ci chodzi? Co chcesz przez to osiągnąć. ?
- Dobrze wiesz czego chce i wiesz, że nie odpuszczę.
- Nie zrób przez to tylko czegoś głupiego, czego mógłbyś żałować.
- Nie bój się.
- Ok, mniejsza o to. Nie widziałeś może Radka, nigdzie go nie ma?
- Przedtem widziałem go z tą... no jak jej było.... a już wiem Klaudia chyba. Upss miałem tego chyba nie mówić.
-Co? Dlaczego? Gdzie oni byli.?
- Tam dalej na polanie.
- Dobra, dzięki. 
Ruszyłam w stronę polany, było już ciemno, ciężko było cokolwiek zobaczyć. W oddali ujrzałam jakieś postacie, zbliżałam się w ich kierunku. Przyświeciłam sobie drogę telefonem, lecz nie spodziewałam się tego co właśnie zobaczyłam. Klaudia opierała się o pień drzewa, a Radek przyklejony do jej ciała zachłannie ją całował. Łzy momentalnie napełniły moje oczy. Wybiegłam z tamtąd z płaczem. W tym momenice nie nawidziłam Radka, jak mógł mi to zrobić.? Ale zaraz... przecież ja zrobiłam dokładnie to samo co on, tylko z tą różnicą, że to był niewinny pocałunek, a nie ta cała macanka jaką wykonał Radek. Szlochając, zabrałam swoje rzeczy z ogniska i pobiegłam w stronę domu. Słyszałam jeszcze tylko jakieś słowa Agi i krzyk Olafa, żebym na niego poczekała....

___________________________________________________________________________________
No i jest kolejny :D
Przepraszam za błędy 
<3

niedziela, 19 lutego 2012

18

Obudziłam się około godziny 8, lecz nie było obok mnie Radka. Zostawił mi tylko kartkę z wyjaśnieniami, że musi iść na trening i , że bardzo mnie kocha i dziękuje. Te jego treningi- westchnęłam ześlizgując się z łóżka i kierując w stronę łazienki. Z racji, że dzisiaj sobota postanowiłam zadzwonić do Agi z propozycją małych zakupów, gdyż ostatnio spędzam z nią coraz mniej czasu. Umówiłyśmy się na 12 pod galerią, więc mam jeszcze ponad półtorej godziny czasu wolnego. Droga do galerii zajmie mi około 20 minut spaceru więc mam jeszcze dużo czasu. Wzięłam więc swojego laptopa i sprawdziłam kilka portali. Na facebook'u otrzymałam kilka zaproszeń od ludzi z imprezy, a co mi tam przyjęłam. Cieszyłam się, że w końcu spędzę trochę czasu z przyjaciółką, może ona doradzi mi co mam zrobić. Boże dlaczego to musi być takie trudne? ta cała miłość? kiedy myślisz, że jesteś już szczęśliwa coś musi się zepsuć. Może nie jestem jeszcze na to gotowa? sama nie wiem. Nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał i musiałam się już zbierać, aby zdążyć na umówione miejsce. Wzięłam telefon, pieniądze i wyszłam informując jeszcze mame, że wychodzę. Gdy doszłam na miejsce Agnieszka już na mnie czekała.
- A ty jak zwykle spóźnialska - wykrzyczała gdy tylko mnie zobaczyła.
- To ty przyszłaś za wcześnie.
- Oj tam, oj tam nie marudź tylko chodźmy.
Obeszłyśmy wszystkie możliwe sklepy. Jak zwykle nieźle się obkupiłyśmy wydając mnóstwo kasy. Zgłodniałyśmy więc postanowiłyśmy pójść do kawiarni coś zjeść. Zamówiłyśmy po ciastku i kawie z ogromną pianką.
- A więc jak tam ci się układa teraz z Radkiem.? - zapytała mnie, biorąc łyk z filiżanki
- Pogodziliśmy się i chyba jest ok.
- Chyba?
- No bo ...  pocałowałam Olafa
- Co? jak to?
- Nie wiem poprostu to zrobiłam.
- Powiedziałaś Radkowi?
- Nie i boję się, bo nie wiem jak zareaguje. Wiesz, że nie lubi Olafa.
- To nie za ciekawie.
- Wiem, a najgorsze jest to, że nie wiem co czuje do Olafa.
- Musisz zdecydować, zanim zranisz ich obydwu.
- Żeby to tylko było takie proste.

Około 16 byłam już w domu. Max poinformował mnie, że kiedy byłam na zakupach był u mnie jakiś chłopak.
- Radek?
- Nie, ten z którym byłaś na imprezie. A i powiedział, abyś odezwała się do niego jak wrócisz.
- Dzięki
Weszłam na górę i od razu zadzwoniłam do Olafa. Był trochę zdenerwowany i chciał natychmiast się spotkać, zgodziłam się i już po 5 minutach znalazł się w moim pokoju. Stanął w drzwiach.
- Cześć, co się stało, że chciałeś tak nagle się ze mną spotkać.?
Milczał, wpatrywał się we mnie, nawet nie drgnął.
- Będziesz tak stał czy wejdziesz do środka? Ej, co jest?
Znów nic nie odpowiedział. Ruszył szybkim krokiem w moim kierunku, w mgnieniu oka znalazł się tuż obok mnie. Chwycił moją twarz w dłonie i mnie pocałował. Byłam zaskoczona, lecz pomimo tego odwzajemniłam pocałunek. Odpłyneliśmy, przywierał do moich ust, całując łapczywie, ale namiętnie i z uczuciem. Gdy już oderwał się ode mnie spojrzał głęboko w moje oczy, jakby szukał w nich odpowiedzi na wszystko.
- Przepraszam ja nie powinienem, ale...
- Ale co.?
-  Nie mogłem się powstrzymać, jesteś taka piękna i wyjątkowa. Nigdy nie spotkałem jeszcze takiej dziewczyny jak ty. Gdy po raz pierwszy cię zobaczyłem, coś mnie ruszyło. Całymi dniami o tobie myślałem. W tedy gdy mnie pocałowałaś chciałem wziąść cię w swoje ramiona i już nigdy nie wypuścić, ale wiedziałem... wiedziałem, że nie mogę bo jesteś z Radkiem. Ale dziś już nie wytrzymałem i musiałem ci to wszystko powiedzieć.
- Ja... ja nie mogę w to wszystko uwierzyć. Zaskoczyłeś mnie tym.
- Wiem, ale dłużej nie mogłem już tego ukrywać. I....i jeśli tylko chcesz, możemy spróbować... razem.
- Nie wiem co powiedzieć. Ja też coś do ciebie czuje, ale nie wiem co to za uczucie i jeszcze do tego...
- Co.?
- Pogodziłam się z Radkiem.
- Rozumiem, szczęścia życzę.
- Nie Olaf, zaczekaj.!
- Nie Emi już wszystko jasne, ale mimo wszystko dobrze, że ci powiedziałem, przynajmniej wiem na czym stoję.
- Zaczekaj.! Proszę.!
Wyszedł, rzucając jeszcze tylko w moim kierunku krótkie  'przepraszam' . Usiadłam, nie mogłam uspokoić myśli. Znów wszystko się skomplikowało, właśnie teraz kiedy podjęłam już decyzję. Olaf znów w nią wtargnął, zmieniając jej bieg.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało, ale
nie byłam wstanie nic sensownego wymyślić.
Rozdział krótki, bo nie chciałam zaczynać nowego wątku w nim.
Obiecuję, że następny będzie dłuższy i pojawi się wcześniej.

niedziela, 12 lutego 2012

17

W domu byłam przed godziną 2. Olaf odprowadził mnie pod sam dom. Naprawdę byłam w szoku po tym co usłyszałam. Nigdy bym nie powiedziała, że może mieć taką przeszłość, przecież zawsze był uśmiechnięty, cieszył się z życia. A może to dlatego, że dopiero odnalazł jego sens.? Możliwe. Ale ważne, że podniósł się i wyszedł z tego świństwa jakimi są narkotyki.
Przebrałam się w piżamkę i położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o Olafie i Ance. Strasznie przeżył jej śmierć, widocznie ją kochał. Ale wracając przecież ja go pocałowałam. To było... takie dziwne uczucie, jakbym całe życie czekała na jego usta ich smak. Ten pocałunek znacznie różnił się od poprzednich moich pocałunków z Radkiem, ten był taki inny, lepszy, wspanialszy. Ale nie mogę o nim myśleć, jest moim przyjacielem i na tym musi pozostać. Widziałam jego zakłopotanie po pocałunku, ale jednak odwzajemnił go, czułam, że też mu się podoba.A Radek? no właśni co z nim? Już drugi dzień się do mnie nie odzywa. Już przestał mnie kochać? A może tak  naprawdę nigdy nie kochał.? Pomimo, że jest 2 w nocy postanowiłam napisać do niego sms'a o treści :" Nie może tak dalej być. Muszę wiedzieć co z nami. ?"  . Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. : " Ale masz wyczucie, właśnie myślałem o tym samym. Ale to chyba Twoja decyzja co z tym zrobisz. "  Odpisałam ; " Moja.? A mam jeszcze oczekiwać na coś więcej.? " . Czekałam na odpowiedź, lecz długo nic nie pojawiało się na ekranie mojego telefonu. Po jakiś 10 minutach, usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Nawoływania były coraz głośniejsze, wyszłam na balkon, który znajdował się przy moim pokoju. Ujrzałam Radka stojącego na trawniku mojej posesji.
- No długo jeszcze mam czekać.? - spytał
- Co ty tutaj robisz.? Jest 3 nad ranem.
- Wpuścisz mnie do środka.? Musimy pogadać.
- A wdrapiesz się na balkon?
- Jasne
Po mimo kilku trudności udało mu się wspiąć się na górę, nie budząc przy tym reszty mojej rodzinki. Weszliśmy do sypialni.
- A więc... ? - oboje byliśmy dość przytłoczeni tą całą sytuacją.
Nie pozwolił dokończyć mi pytania, zamykając mi usta pocałunkiem, który stawał się coraz bardziej  namiętny. Oboje stęskniliśmy się za tym. Przycisnął moje ciało do ściany, nadal zawzięcie całując moje usta. Prowadził, nie dawał nawet chwili oddechu. Na moment oderwał się od moich ust w celu wypowiedzenia " Stęskniłem się", po czym znów złączył nasze usta w jedną całość. Uniósł moje ciało, kładąc je na znajdującym się obok nas biurku, strącając przy tym małą lampkę, która na nim się znajdowała.Jej upadek wydał głos, który mógł by kogoś obudzić.
- Upss - wyszeptałam, odrywając przy rym usta od jego.
- Cii, nikt nie usłyszał - i wrócił do wykonywanej poprzednio czynności.
Jego dłonie powędrowały na moje nagie uda, które delikatnie gładził. Drugą rękę wplótł w moje włosy, mierzwiąc je w każdy możliwy sposób. Przyciągnęłam bliżej jego ciało, oplatając je swoimi nogami. A moje dłonie powędrowały na jego plecy. Nasze usta wciąż były złączone. W tym momencie myślałam tylko o Radku, nic więcej się nie liczyło. Znów poczułam się bezpiecznie a co najważniejsze znów poczułam napływające szczęście i radość.  Cali z dyszani oderwaliśmy się od siebie, Radek spojrzał mi głęboko w oczy, splótł nasze dłonie.
- Kocham cię.! rozumiesz kocham jak wariat i nie zamierzam tego spieprzyć.! - aż prawie krzyknął.
- Ciszej , bo jeszcze wszystkich obudzisz.
- Nie dbam o to, chcę to wykrzyczeć całemu światu.!
- Wariat.
- Ale twój.
- Wiesz co...?
- Tak.?
- Kocham cię - wyszeptałam mu do ucha, jednocześnie ześlizgując się z biurka. Ciągnąc go za rękę, usiedliśmy na łóżku, opierając się o ścianę.
- Ale wiesz, że bez wyjaśnienia kilku spraw się nie obejdzie.? - zapytałam, spoglądając na  niego.
- Tak  i... tak strasznie przepraszam cię za moje zachowanie. Wiem, że zachowałem się jak debil, ale byłem o ciebie tak cholernie zazdrosny. I jeszcze gdy zobaczyłem cię z nim to puściły mi nerwy. Powinienem z tobą o tym porozmawiać, a nie od razy na ciebie naskakiwać i krzyczeć. - mówił ze smutkiem w oczach.
- To co mówiłeś było bardzo przykre.
- Wiem, ale nie kontrolowałem tego. Gdy w tedy wyszedłem, chciałem wrócić, ale wiedziałem, że zachowałem się jak palant i nie będziesz chciała mnie słuchać.Później chodziłem przybity, nonstop o tobie myślałem. Nie spałem całe noce, bo gdy tylko zamykałem oczy widziałem ciebie i twój nieziemski uśmiechw którym się zakochałem. Wybaczysz mi.?
- Wybaczę, ale masz się kontrolować, a przede wszystkim mi ufać i nie zapominać o tym .
W tym momencie przypomniałam sobie o pocałunku z Olafem, przecież to ja byłam nie fer w stosunku do Radka, zdradziłam go.
- Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy. - pocałował mnie w czoło.  - Ej co jest, zrobiłaś się taka jakaś smutna.? - zapytał z troską w głosie.
- Nie nic, poprostu jestem zmęczona i chce mi się już spać. - skłamałam
- To chodź, kładź się obok mnie.
- Zostajesz na noc.? - jaką noc przecież już jest prawie ranek .
- A co, nie chcesz? - zapytał z nutką smutku w głosie.
- No pewnie, że chce.
Wtuliłam się w jego umięśnione ciało. Pocałował mnie jeszcze na dobranoc i w mgnieniu oka zasnął. Widocznie też był zmęczony. Ja nie mogłam zasnąć, myślałam o Olafie i o tym co zrobiłam Radkowi. Jestem podłą suką, pomimo, że próbowałam sobie wmówić, że przecież w tedy nie byłam z Radkiem, a Olaf był w ciężkiej sytuacji. Lecz to nie pomagało, wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju i gryzły moje serce. Które już nie wiedziało co tak naprawdę czuję. Z jednej strony wielkie uczucie do Radka, a z drugiej coś jeszcze większego do Olafa, tylko jeszcze nie wiedziało co tak naprawdę za uczucie.
___________________________________________________________________________________
No to tak, chcę abyście wyrazili swoje zdanie na temat,
Z kim chcielibyście, aby była główna bohaterka? 
Z Radkiem, czy może Olafem.?
która z osób bardziej przypadła wam do gustu? 
Mam już swoje sugestię, ale wezmę wasze zdanie pod uwagę :D
Pozdrawiam <3

piątek, 10 lutego 2012

16

Impreza coraz szybciej się rozkręcała. Wszyscy byli już trochę wstawieni. Wokół unosił się zapach alkoholu i dymu tytoniowego. Co mnie zdziwiło Olaf też palił a, nigdy wcześniej nie widziałam go z papierosem w ręce. Do naszej grupki czyli znajomych Olafa dosiadł się pewien chłopak. Był już nieźle wstawiony.
- Cześć, Alex jestem - przedstawił się wyciągając w moją stronę rękę, widocznie z resztą się już znał.
- Cześć, Emi - podałam mu swoją dłoń
- Śliczna jesteś. - palnął niewyraźnie
Emm nie odpowiedziałam. Olaf zmierzył go wzrokiem zabójcy
- Po co tu przyszedłeś.? Odwal się - wtrącił do niego mój przyjaciel
- Ty Olafik nie wtrącaj się, bo ja tu rozmawiam z piękną dziewczyną. Masz mała zapal sobie. - podał mi paczkę z papierosami. W sumie to czemu miała bym nie spróbować.? Przecież wszyscy palą, to nic złego. Jeden papieros mi nie zaszkodzi. Wyciągnełam więc jednego z papierowego opakowania.
- Ona nie pali. - krzyknął na niego Olaf całkiem zdenerwowany.
- Nic się przecież nie stanie jak zapalę jednego, a zresztą ty też palisz więc pozwól mi też.
- A zresztą rób co chcesz.
- Daj ognia - skierowałam się w stronę Aleksa.
Odpaliłam papierosa, zaciągnęłam się po raz pierwszy. Zaczęłam kaszleć, Aleks poklepał mnie tylko po plecach i rozkazał zaciągnąć się drugi raz. Tak też zrobiłam było już lepiej. Lecz okropny smak drażnił moje gardło, nie pokazywałam tego po sobie tylko zaciągałam się dalej, spoglądając ukradkiem na Olafa, który miał smutną minę. Wstał i wyszedł na zewnątrz. Chciałam wstać i pójść za nim, lecz nowo poznany kolega mi na to nie pozwolił. Pogadałam z nim jeszcze trochę i wyszłam na zewnątrz budynku w celu odnalezieniu Olafa. Znalazłam go siedzącego na ławce przed domem. Usiadłam koło niego.
- Ej, co się stało - zapytałam jakby nigdy nic.
- Nie powinienem Cię tu ze sobą przyprowadzać. Wiedziałem, że to się źle skończy.
- Przecież nic się nie dzieje, masz żal o to, że zapaliłam.?
- Nie to nie chodzi o to...
- A o co.?
- O to całe towarzystwo, oni nie są tacy jak ty.
- Nie riozumiem.
- Oni nie są tacy poukładani , myślą tylko o imprezach, piciu i ćpaniu. Rozumiesz ? Nie chcę abyś stała się taka jak oni.
- Nie bój się, nie stanę się. Ja chcę się poprostu trochę zabawić i skorzystać z życia, spróbować czegoś nowego.
- Oni też tak zaczynali..
- Ale ja taka nie będę, obiecuję.Mam jeszcze na tyle tyle rozumu, aby nie przekroczyć granicy.
- Mam taką nadzieję.
- A teraz choć dobrze się bawić.
- Ok
Weszliśmy do środka, ludzie nieźle się bawili więc postanowiliśmy do nich dołączyć. Wyciągłam Olafa do tańca. Zarzekał się, że nie umie tańczyć, a tak naprawdę wymiatał lepiej ode mnie. Wypiliśmy jeszcze po jednym drinku, bo nie mam tak silnej głowy, a nie chciałam przesadzić. Zasiadliśmy na wielkim fotelu. Dołączyli się do nas inni imprezowicze, w tym też Aleks. Po jakimś czasie wyciągnął z kieszeni woreczek z białą zawartością. Wiedziałam co to jest, to przecież narkotyki. Wysypał połowę na blat ławy znajdującej się przed fotelem. Zrobił długą kreskę i zaczął wciągać biały proszek do jednej dziurki nosa. Gdy skończył głośno westchnął i zaczął się dziwnie zachowywać. Dołączyło do niego też kilka innych osób.
- Mówiłem ci.  - powiedział w moją stronę Olaf.
- Jak oni mogą brać to świństwo. ?
- Jak widać mogą. - zrobił dziwną minę.
Odeszliśmy od nich, nie chciałam patrzeć jak ci ludzie się staczają.
Po jakiejś godzinie przyszedł ku nam Aleks, z mega podkrążonymi i przekrwionymi oczami. Zaczął bredzić coś całkiem nie zrozumiale. W pewnym momencie stracił równowagę i przechylił się w stronę Olafa. Dobrze, że w porę go złapał i oparł o ścianę. Chłopak położył rękę na jego ramieniu, jednocześnie drugą włożył do kieszeni i wyciągnął kolejny woreczek z białym proszkiem.
- No masz, tak jak za dawnych czasów.
- Wiesz, że już z tym skończyłem.
- Kto raz wciągnie już zawsze będzie chciał. Wiem, że chcesz.
- Mylisz się. Nie stoczę się tak jak ty.! Patrz jak ty wogólę wyglądasz.?
- Olaf o czym on mówi.? - przerwałam ich rozmowę jeśli można to nazwać rozmową.
- Później ci wyjaśnię.
- Ty śliczna jak chcesz dostać to cudo, to musisz na to zapracować. - mówił machając mi przed oczami białym woreczkiem.
- Nie biorę. - sama postanowiłam się bronić.
- Prędzej czy później będziesz chciała, a w tedy znajdziesz mnie w łóżku.
- Chyba wyraźnie powiedziała, że nie bierze.! - zdenerwował się Olaf
- Ty też tak mówiłeś, a potem co ?
- To już przeszłość.!
- Myślisz, że da się z tego tak wyjść.? Myślisz, że nie próbowałem?
-  Opamiętałem się po wypadku, dobrze wiesz.! - najwidoczniej Olafowi puściły nerwy. Ale o czym on mówi jaki wypadek.? A co najgorsze brał narkotyki. A może nadal bierze.? Słuchałam ich wymiany zdać z niedowierzaniem.
- To mała jak coś to wiesz gdzie mnie szukać.
- Odwal się od niej.! Zrozumiano/!? bo jak nie too.. - chwycił go za koszulkę, przyciągając do siebie jak by chciał go zaraz zabić.
- Co pobijesz swojego przyjaciela.?
- Jeśli  będę musiał to tak.
- A co ty się taki obronny zrobiłeś co.? To ty wpakowałeś w to Ankę, a teraz bronisz tej laski?
Uderzył go pięścią w twarz, widziałam w jego oczach złość, wielką a zarazem przerażającą.
- Gdybyś był moim przyjacielem nigdy byś nie dał mi tego gówna. - wypowiedział jeszcze w stronę leżącego Aleksa. Odszedł, chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia. W głowie kotłowało mi się wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi.
- Wytłumaczysz mi to wszystko.? - zapytałam gdy byliśmy już na zewnątrz.
- Zaraz, tylko pójdziemy w pewne miejsce. 
Doszliśmy na jakieś wzgórze, na którym znajdowała się ławeczka i wielkie stare drzewo. Widok z tego miejsca był niesamowity, było widać całe miasto, które było oświetlone milionami światełek, które mieniły się w mroku. Usiedliśmy. Olaf chwycił swoją twarz w dłonie, był strasznie zdenerwowany. Nigdy go jeszcze takiego nie widziałam.
- To było około rok temu. Aleks był moim najlepszym przyjacielem, zawsze trzymaliśmy się razem, znaliśmy się od małego. Wcześniej mieszkałem w mieście za Krakowem z tamtąd  pochodzą prawie wszyscy którym cię przedstawiłem z tej imprezy.  Ale zacznę od początku, gdy byłem mały ojciec często pił, bił matkę i mnie też. W domu codziennie były jakieś awantury o byle co. Pewnego razu ojciec pobił mnie prawie na śmierć, bo wszedłem do pokoju rodziców, gdy on zmuszał moją mamę do sexu. Byłem mały i nie rozumiałem jeszcze tych spraw. Gdy byłem już starszy, mama zaszła w ciąże. Urodziła moją siostrę Zuzię. Ojciec na chwile się poprawił przestał pić, myśleliśmy z mamą, że się zmienił. Lecz długo się tym nie cieszyliśmy, znów zaczął pić. W wieku 15 lat zacząłem wchodzić w ślady ojca, piłem, chodziłem na imprezy, lecz nigdy nie podniosłem ręki na żadną dziewczynę. Ciągłe melanże z kumplami, wracanie nad ranem do domu. To była codzienność. Rok później Aleks powiedział, że ma dla nas coś dobrego, lepszego od czego zapomnimy o problemach. I w tedy po raz pierwszy przyniósł narkotyki. Do dziś nie wiem skąd on je bierze, nigdy nam nie powiedział. Miało być to jednorazowe, lecz z każdym razem potrzebowaliśmy tego więcej i więcej. Aleks najbardziej się uzależnił od tego gówna. Kradliśmy pieniądze, żeby tylko mieć na koke. W tym czasie miałem dziewczynę Anię. To ja dałem jej wtedy połowę mojej działki, wkręciła się w to. Nonstop brała, ale pewnego razu przesadziła. Chcieliśmy ją zabrać do szpitala, lecz było za późno. Umarła, rozumiesz umarła na moich rękach. Nie mogłem nic zrobić, aby ją uratować, to prze zemnie umarła. Załamałem się, na jej pogrzeb poszedłem całkiem zaćpany. Nie mogłem sobie z tym poradzić, zawaliłem szkołę, dlatego nie skończyłem gimnazjum i zostałem na rok. W tedy postanowiłem wziąść się w garść. Poszedłem na odwyk, ciężko było, ale udało mi się, wyszłem z nałogu. Zmotywowało mnie też to, że mama postawiła się ojcu i postanowiła się wyprowadzić. Powiedziała, że jeśli przestanę ćpać to weźmie mnie ze sobą. Nie chciałem zostać z ojcem pijakiem, który tak naprawdę nigdy nim nie był, dał mi tylko życie. Kiedy całkowicie z tego wyszedłem, przeprowadziliśmy się tutaj. Czasem piję i palę tylko dlatego, żeby się odstresować, poprostu muszę. Zamknąłem się w sobie. Urwałem kontakt ze starymi znjomymi, tymi z imprezy. Im nie udało się z tego wyjść. Nie mieli motywacji. Aleks miał do do mnie żal, że ich zostawiłem, ale ja musiałem, nie mogłem się stoczyć tak jak oni. Tą imprezę zrobili dal mnie, nie chciałem na nią iść, ale tak mnie prosili , chcieli się ze mną pożegnać, miało być bez koki, ale jednak i tak ją przynieśli, oni żyją tym gównem. Nie chciałem iść na nią sam, zaprosiłem ciebie. Gdy zobaczyłem cię u ciebie, zaniemiałem. Pomyślałem w tedy, że to zły pomysł, żebym cię tam zabierał, lecz było już za późno. Czułem, że to się źle skończy, nie chciałem, aby spotkało cię to samo co Ankę. Nie wytrzymałbym gdyby ciebie też to wpakowali. Jesteś zbyt dobrą i ważną osobą, żeby tak skończyć. Jesteś dla mnie cholernie ważną osobą i pierwszą, której od tamtej pory zaufałem i gdyby... gdyby ci się coś stało chyba bym umarł.
Na tym skończył, pomimo, że było ciemno widziałam łzy w jego oczach, miał je strasznie zaszklone. Gdy mówił nie przerywałam mu, poprostu słuchałam. Przytuliłam go do siebie najmocniej jak tylko potrafiłam. Z własnego doświadczenia wiedziałam, że to jest w takich momentach najważniejsze.
- Przykro mi... nie wiem co powiedzieć, zaskoczyłeś mnie.
- Przepraszam, że cię tam zabrałem.
- Nie masz za co. Nic się nie stało. Cieszę się, że mi to powiedziałeś, ważne jest wyrzucenie z siebie wszystkoch trosk.
- Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.
- Wiesz, że od tego jestem. Gdy wpadłam tamtej nicy na ciebie czułam, że jesteś kimś wyjątkowym.
- Wyjątkowym? Kurwa przecież ona przezemnie nie żyję. !
- To nie twoja wina, do niczego jej nie zmuszałeś, gdyby nie chciała, nie brałaby.
- Ja i tak wiem swoje i nic tego nie zmieni.
- Ale nie pozwoliłeś, aby mi się coś stało, Jesteś dobry.
- Jesteś dal mnie zbyt ważna. Tak wiem powtarzam się, ale to prawda.
Na te słowa, pocałowałam go nie wiem czemu to zrobiłam. To taki impuls, kwestia chwili. Nasze języki teraz zaczęły być w jednym wspólnym życiu. Oderwał się od moich ust.
- Nie powinniśmy, jesteś z Radkiem, przepraszam.
- Nie to ja przepraszam...
- Chodź, odprowadzę cię do domu, bo widzę, że ci zimno.
- Masz racje już pora wracać...
__________________________________________________________________________________
Wyszedł dłuższy ;)
Teraz rozdziały będą dodawane częściej, 
bo właśnie zaczęły mi się ferie i bd mieć więcej czasu.
Mam nadzieję, że się podoba.
Pozdrawiam

niedziela, 5 lutego 2012

15

Rano zaspałam na pierwszą lekcje, poszłam więc dopiero na drugą. Zasnęłam dopiero nad ranem, dlatego też nie wstałam normalnie jak każdego ranka, którego wybieram się do szkoły. Nie miałam najlepszego humoru, ale musiałam wymuszać uśmiech na twarzy, aby pokazać Radkowi, że się martwię, że jestem słaba. Niech widzi , że jego zachowanie nie zrobiło na mnie jakiegoś wielkiego znaczenia. Brakuje mi jego uśmiechu a przede wszystkich jego ramion w których zawsze mogłam się znaleźć i czuć się bezpiecznie. Spotkałam go na przerwie, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, widziałam w nich smutek. Już chciał do mnie podejść kiedy przed moimi oczami ukazał się Olaf, a Radek cofnął się.
- Hej mała, co tam.? - zapytał tak uroczo
- Wszystko wpożądku.
- Widzę, że coś cię dręczy
- Wszystko ok .
- To zapraszam cię dziś na imprezę do kumpla.
- A kumpel nie będzie miał nic przeciwko.?
- No pewnie, że nie.
- Czemu nie, przyda mi się odrobina rozrywki .
- To wpadnę po ciebie około 19.
- Ok, będę gotowa.
- Będzie fajnie zobaczysz - roztrzepotał jeszcze moje włosy i odszedł w stronę kumpli.
W sumie to nie miałam najmniejszej ochoty iść na jakąkolwiek imprezę to tego jeszcze do kumpla Olafa, którego nie znam. Ale cóż może być fajnie, a przy okazji pokażę Radkowi, że nie mnie ma zaboleć jego zachowanie tylko jego. Choć w głębi serca rozwala mnie, zranił mnie swoimi słowami. Ja przecież nic nie zrobiłam i nie będę pierwsza go przepraszać to nie on przegiął a nie ja. Dawniej jak byłabym w takiej sytuacji odrazu bym do niego pobiegła, ale postanowiłam sobie, że będę silna, że muszę się zmienić, nie być już taką osobą jaką byłam, naiwną dziewczyną. Ale koniec o tym, niech widzi co może stracić, bo przecież se sobą jeszcze nie zerwaliśmy, dopiero to być może mogłoby mnie załamać. Nie spokojnie nie poruszy mnie to już tak, aby znów chcieć się zabić.
Na lekcji niemieckiego jak zwykle babka musiała wziąść mnie do odpowiedzi, gdyż jak to ona zawsze mówi " uczę się systematycznie" , ale tym razem tak nie było, nie umiałam nic.
- Emily, co się z tobą dzieje? zawsze umiałaś wszystko śpiewająco.
- Poprostu się zmieniłam - chamsko odpyskowałam i z powrotem usiadłam w ławce. Babka spojrzała jeszcze tylko na mnie robiąc minę załamania i pokręciła głową na boki.
- No w końcu koniec - powiedziałam do Olafa wychodząc z tego koszmarnego budynku.
- Też się cieszę. Pamiętasz o wieczorze, prawda.?
- Tak pamiętam.
- Radek nie będzie miał nic przeciwko.?
- Niewiem, nie obchodzi mnie to. Niech sobie myśli co chce.
- Pokłuciliście się przeze mnie?
- Nie... znaczy może trochę, ale to mało ważne. - posłałam mu uśmiech i ruszyłam szybszym krokiem.

- To do zobaczenia.
- No narazie... ej Olaf czekaj. A na tej domówce będzie ktoś znajomy ze szkoły?
- Nie, będą tylko moi starzy znajomi...  - nie cieszył się zbytnio z tego faktu.
- Aha, ok to pa.

Krzątałam się po łazience kiedy rozległ się dzwonek.
- Maaax mógłbyś otworzyć drzwi? Ja zaraz zejdę.
- Spoko
Kończyłam makijaż nie był on zbyt mocny, nie lubiłam się mocno malować, podkreśliłam oko robiąc na powiekach czarną kreskę, jakiś ciemny cień i wytuszowałam rzęsy, nałożyłam też lekki podkład aby ukryć niedoskonałości i przejechałam błyszczykiem po ustach. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam na siebie spódniczkę w kwiaty z wyższym stanem do tego ciemne rajstopy i czarny top który wdziałam pod stan spódnicy. Na nogi wdziałam czarne szpilki na platformie i narzuciłam na siebie jeszcze dzinsową krótszą kurteczkę i byłam gotowa. Olaf czekał na mnie w moim pokoju, siedział na łóżku. Gdy tylko mnie zobaczył wstał z niego, oniemiał na mój widok. On też wyglądał niczego sobie. Te jego kruczoczarne postawione włosy, rozpięta koszula a pod nią biała koszulka plus spodnie z niskim krokiem. Od zawsze podobali mi się tacy faceci. Nie Emi, to tylko twój przyjaciel powtarzałam sobie w głowię. Podszedł do mnie bliżej.
- Ślicznie wyglądasz - szepnął cmokając mnie w policzek. Zaśmiałam się lekko.
- Ty też niczego sobie.
Zbliżył się do mnie jeszcze bliżej. Boże jakie on ma zarąbiste perfumy, rozpływam się przy jego towarzystwie. Dzieliły nas dosłownie kilka centymetry, patrzył prosto w moje oczy, ja w jego też. Nie wiem co chciał zrobić, czy może mnie pocałować czy może coś innego, gdy mój brat wszedł do pokoju, odsunęłam się od niego.
- No stary masz się nią zaopiekować zrozumiano? Jeśli jej się coś stanie to będziesz miał ze mną doczynienia.   - mówił całkiem powarznie Max
- Obiecuję, że przyprowadzę ją całą i zdrową.
- No mam taką nadzieje. - rozluźnił się, chyba tylko udawał takiego bohatera, aby Olaf się go przestraszył.
- A ty siostra, nie poznaję cię normalnie. Nie mogę uwierzyć jaką mam śliczną siostrę.
- Oj zamknij się już. A teraz wybacz, ale musimy już iść.
Wyszliśmy kierując się w zupełnie nie znaną mi stronę.
- Więc nie przesadziłam trochę z tym strojem? Nie chcę, aby twoi znajomi źle o mnie pomyśleli.
Stanoł przyglądając mi się uważnie z  każdej strony śmiejąc się pod nosem.
- Co aż tak źle? Przesadziłam?
- Nie. Jest idealnie
- To dobrze.
Po jakiś 15 min doszliśmy na miejsce. Moim oczom ukazał się olbrzymi dom, w zasadzie to raczej można nazwać willą. Weszliśmy do środka nie było zbyt wiele osób jak na razie. Olaf przedstawił mnie swoim znajomym. Poznałam Aleksa, Kubę, Bartka, Sebastiana, Mateusza, Karolinę, Olgę i Monikę. Olaf powiedział, że z resztą nie warto się zadawać także postąpiłam tak jak powiedział.
Zabawa się rozkręcała, wypiliśmy już po jednym drinku. Nie miałam zamiaru się upić, tylko troszkę wyluzować, aby nie być taką spiętą. Zauważyłam, że od dłuższego czasy pewien koleś strasznie mi się przygląda, Olaf chyba też to zauważył i z wydaję mi się, że nie jest z tego zabardzo zadowolony...

_________________________________________________________________________________
No i jest kolejny :)
Przepraszam za błędy i
pozdrawiam