piątek, 10 lutego 2012

16

Impreza coraz szybciej się rozkręcała. Wszyscy byli już trochę wstawieni. Wokół unosił się zapach alkoholu i dymu tytoniowego. Co mnie zdziwiło Olaf też palił a, nigdy wcześniej nie widziałam go z papierosem w ręce. Do naszej grupki czyli znajomych Olafa dosiadł się pewien chłopak. Był już nieźle wstawiony.
- Cześć, Alex jestem - przedstawił się wyciągając w moją stronę rękę, widocznie z resztą się już znał.
- Cześć, Emi - podałam mu swoją dłoń
- Śliczna jesteś. - palnął niewyraźnie
Emm nie odpowiedziałam. Olaf zmierzył go wzrokiem zabójcy
- Po co tu przyszedłeś.? Odwal się - wtrącił do niego mój przyjaciel
- Ty Olafik nie wtrącaj się, bo ja tu rozmawiam z piękną dziewczyną. Masz mała zapal sobie. - podał mi paczkę z papierosami. W sumie to czemu miała bym nie spróbować.? Przecież wszyscy palą, to nic złego. Jeden papieros mi nie zaszkodzi. Wyciągnełam więc jednego z papierowego opakowania.
- Ona nie pali. - krzyknął na niego Olaf całkiem zdenerwowany.
- Nic się przecież nie stanie jak zapalę jednego, a zresztą ty też palisz więc pozwól mi też.
- A zresztą rób co chcesz.
- Daj ognia - skierowałam się w stronę Aleksa.
Odpaliłam papierosa, zaciągnęłam się po raz pierwszy. Zaczęłam kaszleć, Aleks poklepał mnie tylko po plecach i rozkazał zaciągnąć się drugi raz. Tak też zrobiłam było już lepiej. Lecz okropny smak drażnił moje gardło, nie pokazywałam tego po sobie tylko zaciągałam się dalej, spoglądając ukradkiem na Olafa, który miał smutną minę. Wstał i wyszedł na zewnątrz. Chciałam wstać i pójść za nim, lecz nowo poznany kolega mi na to nie pozwolił. Pogadałam z nim jeszcze trochę i wyszłam na zewnątrz budynku w celu odnalezieniu Olafa. Znalazłam go siedzącego na ławce przed domem. Usiadłam koło niego.
- Ej, co się stało - zapytałam jakby nigdy nic.
- Nie powinienem Cię tu ze sobą przyprowadzać. Wiedziałem, że to się źle skończy.
- Przecież nic się nie dzieje, masz żal o to, że zapaliłam.?
- Nie to nie chodzi o to...
- A o co.?
- O to całe towarzystwo, oni nie są tacy jak ty.
- Nie riozumiem.
- Oni nie są tacy poukładani , myślą tylko o imprezach, piciu i ćpaniu. Rozumiesz ? Nie chcę abyś stała się taka jak oni.
- Nie bój się, nie stanę się. Ja chcę się poprostu trochę zabawić i skorzystać z życia, spróbować czegoś nowego.
- Oni też tak zaczynali..
- Ale ja taka nie będę, obiecuję.Mam jeszcze na tyle tyle rozumu, aby nie przekroczyć granicy.
- Mam taką nadzieję.
- A teraz choć dobrze się bawić.
- Ok
Weszliśmy do środka, ludzie nieźle się bawili więc postanowiliśmy do nich dołączyć. Wyciągłam Olafa do tańca. Zarzekał się, że nie umie tańczyć, a tak naprawdę wymiatał lepiej ode mnie. Wypiliśmy jeszcze po jednym drinku, bo nie mam tak silnej głowy, a nie chciałam przesadzić. Zasiadliśmy na wielkim fotelu. Dołączyli się do nas inni imprezowicze, w tym też Aleks. Po jakimś czasie wyciągnął z kieszeni woreczek z białą zawartością. Wiedziałam co to jest, to przecież narkotyki. Wysypał połowę na blat ławy znajdującej się przed fotelem. Zrobił długą kreskę i zaczął wciągać biały proszek do jednej dziurki nosa. Gdy skończył głośno westchnął i zaczął się dziwnie zachowywać. Dołączyło do niego też kilka innych osób.
- Mówiłem ci.  - powiedział w moją stronę Olaf.
- Jak oni mogą brać to świństwo. ?
- Jak widać mogą. - zrobił dziwną minę.
Odeszliśmy od nich, nie chciałam patrzeć jak ci ludzie się staczają.
Po jakiejś godzinie przyszedł ku nam Aleks, z mega podkrążonymi i przekrwionymi oczami. Zaczął bredzić coś całkiem nie zrozumiale. W pewnym momencie stracił równowagę i przechylił się w stronę Olafa. Dobrze, że w porę go złapał i oparł o ścianę. Chłopak położył rękę na jego ramieniu, jednocześnie drugą włożył do kieszeni i wyciągnął kolejny woreczek z białym proszkiem.
- No masz, tak jak za dawnych czasów.
- Wiesz, że już z tym skończyłem.
- Kto raz wciągnie już zawsze będzie chciał. Wiem, że chcesz.
- Mylisz się. Nie stoczę się tak jak ty.! Patrz jak ty wogólę wyglądasz.?
- Olaf o czym on mówi.? - przerwałam ich rozmowę jeśli można to nazwać rozmową.
- Później ci wyjaśnię.
- Ty śliczna jak chcesz dostać to cudo, to musisz na to zapracować. - mówił machając mi przed oczami białym woreczkiem.
- Nie biorę. - sama postanowiłam się bronić.
- Prędzej czy później będziesz chciała, a w tedy znajdziesz mnie w łóżku.
- Chyba wyraźnie powiedziała, że nie bierze.! - zdenerwował się Olaf
- Ty też tak mówiłeś, a potem co ?
- To już przeszłość.!
- Myślisz, że da się z tego tak wyjść.? Myślisz, że nie próbowałem?
-  Opamiętałem się po wypadku, dobrze wiesz.! - najwidoczniej Olafowi puściły nerwy. Ale o czym on mówi jaki wypadek.? A co najgorsze brał narkotyki. A może nadal bierze.? Słuchałam ich wymiany zdać z niedowierzaniem.
- To mała jak coś to wiesz gdzie mnie szukać.
- Odwal się od niej.! Zrozumiano/!? bo jak nie too.. - chwycił go za koszulkę, przyciągając do siebie jak by chciał go zaraz zabić.
- Co pobijesz swojego przyjaciela.?
- Jeśli  będę musiał to tak.
- A co ty się taki obronny zrobiłeś co.? To ty wpakowałeś w to Ankę, a teraz bronisz tej laski?
Uderzył go pięścią w twarz, widziałam w jego oczach złość, wielką a zarazem przerażającą.
- Gdybyś był moim przyjacielem nigdy byś nie dał mi tego gówna. - wypowiedział jeszcze w stronę leżącego Aleksa. Odszedł, chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia. W głowie kotłowało mi się wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi.
- Wytłumaczysz mi to wszystko.? - zapytałam gdy byliśmy już na zewnątrz.
- Zaraz, tylko pójdziemy w pewne miejsce. 
Doszliśmy na jakieś wzgórze, na którym znajdowała się ławeczka i wielkie stare drzewo. Widok z tego miejsca był niesamowity, było widać całe miasto, które było oświetlone milionami światełek, które mieniły się w mroku. Usiedliśmy. Olaf chwycił swoją twarz w dłonie, był strasznie zdenerwowany. Nigdy go jeszcze takiego nie widziałam.
- To było około rok temu. Aleks był moim najlepszym przyjacielem, zawsze trzymaliśmy się razem, znaliśmy się od małego. Wcześniej mieszkałem w mieście za Krakowem z tamtąd  pochodzą prawie wszyscy którym cię przedstawiłem z tej imprezy.  Ale zacznę od początku, gdy byłem mały ojciec często pił, bił matkę i mnie też. W domu codziennie były jakieś awantury o byle co. Pewnego razu ojciec pobił mnie prawie na śmierć, bo wszedłem do pokoju rodziców, gdy on zmuszał moją mamę do sexu. Byłem mały i nie rozumiałem jeszcze tych spraw. Gdy byłem już starszy, mama zaszła w ciąże. Urodziła moją siostrę Zuzię. Ojciec na chwile się poprawił przestał pić, myśleliśmy z mamą, że się zmienił. Lecz długo się tym nie cieszyliśmy, znów zaczął pić. W wieku 15 lat zacząłem wchodzić w ślady ojca, piłem, chodziłem na imprezy, lecz nigdy nie podniosłem ręki na żadną dziewczynę. Ciągłe melanże z kumplami, wracanie nad ranem do domu. To była codzienność. Rok później Aleks powiedział, że ma dla nas coś dobrego, lepszego od czego zapomnimy o problemach. I w tedy po raz pierwszy przyniósł narkotyki. Do dziś nie wiem skąd on je bierze, nigdy nam nie powiedział. Miało być to jednorazowe, lecz z każdym razem potrzebowaliśmy tego więcej i więcej. Aleks najbardziej się uzależnił od tego gówna. Kradliśmy pieniądze, żeby tylko mieć na koke. W tym czasie miałem dziewczynę Anię. To ja dałem jej wtedy połowę mojej działki, wkręciła się w to. Nonstop brała, ale pewnego razu przesadziła. Chcieliśmy ją zabrać do szpitala, lecz było za późno. Umarła, rozumiesz umarła na moich rękach. Nie mogłem nic zrobić, aby ją uratować, to prze zemnie umarła. Załamałem się, na jej pogrzeb poszedłem całkiem zaćpany. Nie mogłem sobie z tym poradzić, zawaliłem szkołę, dlatego nie skończyłem gimnazjum i zostałem na rok. W tedy postanowiłem wziąść się w garść. Poszedłem na odwyk, ciężko było, ale udało mi się, wyszłem z nałogu. Zmotywowało mnie też to, że mama postawiła się ojcu i postanowiła się wyprowadzić. Powiedziała, że jeśli przestanę ćpać to weźmie mnie ze sobą. Nie chciałem zostać z ojcem pijakiem, który tak naprawdę nigdy nim nie był, dał mi tylko życie. Kiedy całkowicie z tego wyszedłem, przeprowadziliśmy się tutaj. Czasem piję i palę tylko dlatego, żeby się odstresować, poprostu muszę. Zamknąłem się w sobie. Urwałem kontakt ze starymi znjomymi, tymi z imprezy. Im nie udało się z tego wyjść. Nie mieli motywacji. Aleks miał do do mnie żal, że ich zostawiłem, ale ja musiałem, nie mogłem się stoczyć tak jak oni. Tą imprezę zrobili dal mnie, nie chciałem na nią iść, ale tak mnie prosili , chcieli się ze mną pożegnać, miało być bez koki, ale jednak i tak ją przynieśli, oni żyją tym gównem. Nie chciałem iść na nią sam, zaprosiłem ciebie. Gdy zobaczyłem cię u ciebie, zaniemiałem. Pomyślałem w tedy, że to zły pomysł, żebym cię tam zabierał, lecz było już za późno. Czułem, że to się źle skończy, nie chciałem, aby spotkało cię to samo co Ankę. Nie wytrzymałbym gdyby ciebie też to wpakowali. Jesteś zbyt dobrą i ważną osobą, żeby tak skończyć. Jesteś dla mnie cholernie ważną osobą i pierwszą, której od tamtej pory zaufałem i gdyby... gdyby ci się coś stało chyba bym umarł.
Na tym skończył, pomimo, że było ciemno widziałam łzy w jego oczach, miał je strasznie zaszklone. Gdy mówił nie przerywałam mu, poprostu słuchałam. Przytuliłam go do siebie najmocniej jak tylko potrafiłam. Z własnego doświadczenia wiedziałam, że to jest w takich momentach najważniejsze.
- Przykro mi... nie wiem co powiedzieć, zaskoczyłeś mnie.
- Przepraszam, że cię tam zabrałem.
- Nie masz za co. Nic się nie stało. Cieszę się, że mi to powiedziałeś, ważne jest wyrzucenie z siebie wszystkoch trosk.
- Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.
- Wiesz, że od tego jestem. Gdy wpadłam tamtej nicy na ciebie czułam, że jesteś kimś wyjątkowym.
- Wyjątkowym? Kurwa przecież ona przezemnie nie żyję. !
- To nie twoja wina, do niczego jej nie zmuszałeś, gdyby nie chciała, nie brałaby.
- Ja i tak wiem swoje i nic tego nie zmieni.
- Ale nie pozwoliłeś, aby mi się coś stało, Jesteś dobry.
- Jesteś dal mnie zbyt ważna. Tak wiem powtarzam się, ale to prawda.
Na te słowa, pocałowałam go nie wiem czemu to zrobiłam. To taki impuls, kwestia chwili. Nasze języki teraz zaczęły być w jednym wspólnym życiu. Oderwał się od moich ust.
- Nie powinniśmy, jesteś z Radkiem, przepraszam.
- Nie to ja przepraszam...
- Chodź, odprowadzę cię do domu, bo widzę, że ci zimno.
- Masz racje już pora wracać...
__________________________________________________________________________________
Wyszedł dłuższy ;)
Teraz rozdziały będą dodawane częściej, 
bo właśnie zaczęły mi się ferie i bd mieć więcej czasu.
Mam nadzieję, że się podoba.
Pozdrawiam

2 komentarze:

  1. No cudownie jest :**
    Już nie mogę się doczekać kolejnej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń