piątek, 9 sierpnia 2013

ZACZYNAM OD NOWA

Zaczynam coś nowego, nowy początek, nowy start. 
Obiecałam wstawić tu link z nowym opowiadaniem, także obietnicy dotrzymuje. 
Tutaj zobaczycie mnie na nowo, wracam do pisania po bardzo długiej przerwie. Zdecydowanie za długiej. Jeśli macie ochotę to zaglądajcie i pokażcie czy dalej jesteście ze mną po tak długim okresie. Pamiętacie jeszcze waszą take.me.respect? Mam nadzieję, że tak ;)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dziękuje !

Wchodzę dzisiaj po bardzoo długiej nieobecności na swojego bloga i zdziwiła mnie ilość komentarzy i wciąż zwiększającej się liczbie odwiedzin, mimo, że zakończyłam już dawno to opowiadanie. Więc postanowiłam wam coś naskrobać, od siebie ;)

Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo mnie to ucieszyło i sprawiło ogromną przyjemność. Bardzo wam wszystkim dziękuje i pamiętajcie, że was kocham <3 


Wiem, wiem że zawaliłam kończąc tak niespodziewanie to opowiadanie, ale po prostu nie potrafiłam go dalej kontynuować. Po pierwsze brak weny, który pojawił się nagle i trwał bardzo długi okres. Uwierzcie wiele razy otwierałam okno na nowym rozdziale i wpatrywałam się w klawiaturę nie wiedząc o czym pisać i jak zacząć. Drugą istotną przyczyną zakończenia opowiadania było to, że zbyt upodobniłam je do swojego własnego życia. Może nie do końca opisywałam tu swoje wydarzenia, ale bardzo upodabniałam je do swoich odczuć i wydarzeń. Pisanie o tym w jakiś sposób sprawiło ból, nie mogąc uwolnić mnie od wspomnień, które dawno powinny opuścić moje serce. Każdy rozdział zostawiał rysę na moim sercu, nie pozwalając zapomnieć. Aż w końcu postanowiłam raz na zawsze się od tego uwolnić, oddzielając ten okres grubą kreską. Postanowiłam żyć, nie przejmując się przeszłością, aby to zacząć musiałam zakończyć pisanie, tej o to miłosnej historii. Przecież ta w prawdziwym życiu już dawno się skończyła, więc jaki sens miało rozpamiętywanie ? 
Przepraszam, że zakończyłam w takim momencie, ale musiałam. Wiem, że dużo osób miało o to do mnie pretensje, ale życie realne cenię sobie bardziej niż to wirtualne. Zrobiłam to dla swojego dobra, by nie zwariować. Często sama nie wierzyłam w sytuacje, które opisywałam, gdyż były one wręcz nierealne w prawdziwym życiu. Chciałam, aby moja własna miłość tak wyglądała, lecz to było nierealne do zrealizowania. 

Wiem też, że często popełniałam ogromną ilość błędów. Przepraszam też za to, za wszystkie powtórzenia byki, błędy stylistyczne, interpunkcyjne itp. Nikt nie jest idealny .

Obiecałam, że wrócę z nowym, lepszym opowiadaniem. O nowej miłości. I tak zrobię, tylko muszę znaleść w sobie wewnętrzną siłę, by temu podołać. Tym razem bez ingerencji w nie własnego życia. Tak będzie najlepiej. 
Także czekajcie, może wnet zawitam do was z nową historią. :) Lepszą niż poprzednia? Się okaże.
 O nowym opowiadaniu na pewno poinformuje was tutaj :D także zaglądajcie, bo nie wiadomo kiedy ujrzycie na głównej stronie link to nowego bloga :)

Jeszcze raz bardzo wam dziękuje za wszystko <3 
Do zobaczenia, może już nie długo :)

Mam nadzieje, że znów pisząc będę czerpała z tego przyjemność tak jak przy początkach z pisaniem. Wtedy pisze się o wiele lepiej, a jeśli jeszcze dochodzą do tego osoby, które chcą czytać moje wypociny, to już w ogóle jest zajebista sprawa :)

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 40 - ostatni.

Dobry Boże.! 
NIE, nie dobry. Zabrałeś mi to co nadawało memu życiu największy sens. 
Więc jak możesz być dobry? Jesteś wręcz okrutny. Nienawidzę Cię.!

Piszę to by wyrazić swój niewyobrażalny ból jaki otrzymałem od tego cholernego piekła zwanego życiem.  Wciąż nie mogę uwierzyć, że ta egoistyczna i nie licząca się z innymi istota , zabrał Cię do siebie. Odebrała mi cząstkę  duszy, która dawała mi siły do życia, pokonywania słabości i każdych sprzeczności losu. Mieliśmy dożyć do setki, zestarzeć się u swego boku, pobrać i mieć gromadkę wspaniałych dzieci. Wychowywać je w atmosferze miłości i poczucia bezpieczeństwa. Mieliśmy stworzyć kochającą się rodzinę jakiej jeszcze  nie widział świat. Lecz wszystkie nasze plany legły w gruzach z tym felernym dniem. Przeklinam każdą sekundę dnia 8.08.2012 roku. 
 
Już nie długo kochanie, wytrzymaj jeszcze tych kilka chwil.! 

Dziś, gdy stoję nad twoim grobem, po raz ostatni zmawiam modlitwę, po raz ostatni mogę spojrzeć na Twoje zdjęcie. Zdjęcie na którym tak słodko się uśmiechasz, jesteś taka szczęśliwa. Pamiętam jak by to było dziś, kiedy robiłem Ci tą fotografie.  Po raz ostatni zaświecę znicz na Twoim nagrobku, kładąc obok niego wielki bukiet Twoich ulubionych herbacianych róż. 
 
Wiem, że teraz uśmiechasz się do mnie. Czuję to. 
 
 Wciąż wracam myślami do TEGO dnia, w którym straciłem Cię na zawsze, w którym moje życie definitywnie straciło sens, a serce rozsypało się na milion drobnych kawałeczków, których nie można poskładać ponownie w całość. 
8.08.2012 rok. Wracaliśmy z naszych wspaniale spędzonych wakacji. Tych, które mieliśmy zapamiętać do końca życia i wspominać z każdym dniem. Mimo, że były one naszym najlepszym spędzonym razem czasem, coś musiało się zjebać. Zawiniłem po całej lini, dopuściłem do takiej tragedii. 
Z każdym kolejnym dniem bez Ciebie, ból coraz bardziej rośnie. A w głowie kręci się coraz większe poczucie winy. Mimo, że nie mogłem temu zapobiec, czuję się winny 
Twojej śmierci. Gdyby nie ja, nigdy nie doszło by to tego cholernego wypadku. A nadjeżdżająca z naprzeciwka ciężarówka nie zderzyła by się z naszym samochodem, roztrzaskując go na swojej masce. 
Pamiętam oślepiające światło, Twój przeraźliwy krzyk i dotyk Twojej dłoni na swojej. Trzymałem Cię najmocniej z całych sił, lecz to nie pomogło. Obudziłem się kilka dni później leżąc w szpitalnej sali, jeszcze niczego nie świadomy. Nie świadomy tego co wydarzyło się Tobie kochanie. 
 
8.08.2012 rok, godzina 22:08 zgon na miejscu, w wyniku wylewu krwi do mózgu.!
Sekcja zwłok wykazała, że byłaś w ciąży. Tak w ciąży.! Nosiłaś pod sercem nasze wspólne dziecko. Nie wiedzieliśmy o tym, dowiedziałem się o tym dopiero przed Twoim pogrzebem. A może Ty wiedziałaś o tym wcześniej? 
Tak bardzo pragnąłem być ojcem, z chwilą gdy dowiedziałem się o jego istnieniu. 
2 tydzień ciąży.! nie wierzę, że za jednym razem straciłem dwie najważniejsze osoby mojego życia.! To okropne.!
 
Łzy spływające po moich policzkach, są oznaką przeraźliwego bólu, który nie mieści się już w środku mego ciała, przelewa się w każdy możliwy sposób. 
Pomimo tego, że wiem, że Ty uważasz, że to nie moja wina, że to był wypadek, który może przydarzyć się każdemu. To ja wiem, że tak nie jest w rzeczywistości. 
Nie mogę poradzić sobie ze świadomością, że Ciebie już nie ma obok mnie. Że już nigdy nie poczuję Twego dotyku na moim ciele i smaku twoich ust. Nie ujrzę naszego nienarodzonego dziecka.
Wybacz mi za to co postanowiłem zrobić. Wiem, że tego nie chcesz, ale ja inaczej nie potrafię kochanie, nie potrafię żyć bez Ciebie. Byłaś moim tlenem, bez Ciebie się duszę, nie mogąc złapać tchu. Pomyśl. Jaki sens miało by życie jeśli Ciebie nie było obok mnie? Nie wybaczył bym sobie tego nigdy. 
Wciąż pytam Boga dlaczego nie zabrał mnie, dlaczego nie mógł Cię oszczędzić? Mógł zabrać mnie, tego gnoja, który i tak był już skończony.? Pozwalając Ci osiągnąć życiowy sukces? Dożyć choć trochę dłużej niż te marne 16 lat? 
 
Obiecałem Ci, że nigdy Cię nie opuszczę, że będziemy ze sobą na dobre i na złe, do końca życia. Ja tu na dole, a Ty tam na górze? Tak nie może być, muszę być obok Ciebie, przecież obiecałem Ci to kochanie. 
Daj mi tylko najmniejszy znak, że się zgadzasz, że potrzebujesz mnie. Patrząc w niebo, widzę zarys Twojej twarzy, tak to właśnie odpowiedni moment. Tydzień po Twoim pogrzebie, znów się spotkamy i będziemy razem już na zawsze mimo wszystko. Nie martw się dopilnuje by tak było. Wiedziałaś jak bardzo Cię kocham, więc zrozumiesz moją decyzje. 
Wierzę w to.
Kocham Cię najmocniej na świecie Emi, mój Ty skarbie.
I nasze dziecko równie mocno.! nasze maleństwo, owoc naszej miłości

 
 Wasz wiecznie kochający Olaf. 
 
 
JUŻ NA ZAWSZE RAZEM.!
WE TRÓJKĘ.
 
 
 
Odłożył zapisaną niezdarnym pismem kartkę pod jeden ze zniczy. Po czym napisał jeszcze jeden dla rodziny i przyjaciół z wyjaśnieniami i przeprosinami. Upijając ostatni łyk gorzkiego alkoholu ze szklanej butelki, zamachną ręką i rozbił ją na betonie. Ukląkł przed jej grobem, po raz ostatni całując Jej zdjęcie. Spojrzał w niebo i wbił ostrze noża prosto w serce. Nie czuł bólu lecz satysfakcje i szczęście, że w końcu znów będzie u kobiety swojego życia.  Jego ostatnimi słowami były " Kocham Cię Emily, kocham jak wariat." 
Następnego dnia rano odnaleziono jego zimne ciało, które bezwładnie leżało na płycie nagrobka, jego ukochanej. 
 
Tak kończy się miłosna historia Emily i Olafa. :) 
 
________________________________________________________________________
Przykro mi, że tak bez wyjaśnienia zakończyłam to opowiadanie, ale nie potrafię
już go dłużej prowadzić. Za bardzo przypomina on moje życie o którym chce zapomnieć.
Może kiedyś stworzę coś zupełnie nowego, czemu nie. :D 
Jeszcze raz przepraszam wszystkich co czytali i czekali na kolejne losy
bohaterów. Wiem, że się zawiedziecie, bo oczekiwaliście czegoś innego.
ale trudno, tak postanowiłam i zdania juz nie zzmienie. 
Po raz ostatni z tym opowiadaniem
take.me.respect      
 


czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 39

Rano obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy, który unosił się po pomieszczeniu. Olaf przyrządził dla nas przepyszne śniadanie w postaci tostów z serem. Nie śpiesząc się zjedliśmy je i zaczęliśmy się przygotowywać do wyjścia na miasto, a potem na plaże. Dobrze, że chłopak zna te okolice, więc nie będziemy nie potrzebnie błądzić i zaoszczędzimy sporo czasu.
Po godzinie już spacerowaliśmy po alejkach miasta, zwiedzając to jakże piękne miejsce. Olaf koniecznie chciał poznać mnie ze swoimi znajomymi z tego miasta, z którymi jak co roku spędzał wakacje. Trochę się obawiałam, jacy oni będą, bałam się, że są związani z jego przeszłością, złą przeszłością, którą zostawił już za sobą.
- Olaf!? - chłopak odwrócił się w stronę skąd dochodził męski głos, ja za nim również.
- O siema stary.! - chłopcy podali sobie ręce.
- Nic się nie odzywałeś, myślałem, że w tym roku nie przyjedziesz.
- A tak jakoś wyszło. Wiesz nie przyjechałem sam. - wskazał ręką na mnie, chłopak trochę się zmieszał, pewnie głupio mu było, że nie dostrzegł mnie wcześniej.
- Sorry, Adrian jestem, ale mów mi Adek - wyciągnął dłoń w moim kierunku, odwzajemniłam jego gest, wypowiadając swoje imię.
- Olaf to ta dziewczyna, o której tyle mi opowiadałeś?
- Tak.
- No miałeś racje mówiąc, że jest śliczna. - Adrian puścił mi oczko, patrząc to na mnie to na Olafa.
- Ej, ej rączki przy sobie. -zaśmiał się mój ukochany
- Już dobra, dobra spokojnie. To kiedy się widzimy? Może dziś wieczorem? Wiesz tam gdzie zawsze, nasza miejscówa dalej aktualna.
- Ok, będziemy na pewno. - pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę.
 Tak więc mieliśmy się spotkać wszyscy razem wieczorem w nieznanym mi miejscu, ale tego dowiem się później, lub już na miejscu. Adek, wydaje się być sympatyczny, zrobił na mnie dobre wrażenie, ale okaże się jak to będzie gdy poznam go trochę lepiej. Ale przynajmniej poznałam już kogoś z ich paczki, więc nie będę się już tak głupio czuć nie znając nikogo.  A teraz  razem z Olafem idziemy poopalać się na plaże.

Prawie cały dzień spędziliśmy wylegując się na plaży lub kąpiąc w morzu. Więcej czasu spędzaliśmy oczywiście w wodzie, bo jest strasznie gorąco.  A w wodzie przynajmniej było trochę chłodniej. Około 18 wróciliśmy do naszego domku, odświeżyć się i przebrać, bo czeka nas spotkanie ze znajomymi Olafa. Leżę teraz na łóżku gotowa do wyjścia w krótkich szortach i bluzce, czekając na mojego ukochanego aż wyjdzie z łazienki. W końcu się na niego doczekałam i w drzwiach ujrzałam chłopaka w samych bokserkach. Jego umięśniony tors wprowadził mnie w zachwyt, choć widziałam go już nie raz. Wstałam i rzuciłam się na szyje chłopaka namiętnie go całując. Swoje rozgrzane ręce położył na mojej tali, które zwinnie wsunął pod bluzkę, odwzajemniając moje czułe pocałunki. Zaczęliśmy się całować w oszałamiającym tempie pozwalając ponieść się emocją. Przycisnął mnie do kawałka niezastawionej niczym ściany, napierając całym swoim ciałem na moje. Nasze ręce ślepo błądziły po rozgrzanych ciałach. Poczułam jak podnosi moje kruche ciało w górę, oplotłam więc swoje nogi o jego uda, przenosząc cały ciężar ciała na ścianę. Czułam jak jego dłonie mocniej zacisnęły się na moich pośladkach, zapewniając mnie, że jestem bezpieczna. Przeniósł swoje pocałunki na szyję i okolice dekoltu, pieścił ustami każdy ich odcinek. Wciąż się całując przeniósł mnie, kładąc ostrożnie na łóżko. Przerwałam, aby pozbyć się bluzki, po czym wróciliśmy do dalszych pieszczot. Składał na moim nagim brzuchu pocałunki, z którymi posuwał się w górę, aż znów poczuł smak moich ust.
- Jesteś tego pewna? - tym razem to on przerwał, spoglądając mi głęboko w oczy.
To jest ten moment w którym uświadamiasz sobie, że jesteś czegoś pewna na sto procent, że wchodzisz w to całym sobą, że tego właśnie chcesz. Pragniesz tego z całych sił, nic nie będzie w stanie Cię przed tym powstrzymać, za wszelką cenę osiągniesz to czego oczekujesz. Jeśli kogoś kochasz, chcesz oddać mu każdą cząstke siebie, każdą myśl, pomysł a także i ciało. To jest czas kiedy właśnie nadchodzi ten odpowiedni moment, na oddanie tej drugiej osobie cząstki siebie. Odpowiedni moment na stanie się jednością, na połaczenie swoich ciał w jedno. Bo kiedy się kogoś naprawdę kocha, wie się to na sto procent, a nawet i na tysiąc procent, że to właśnie o to chodzi. Nie ma obaw, ani jakichkolwiek oporów. Kiedy nastaje ten moment to po prostu się staje, dając obu osobom szczęście, radość i przekonanie, że to jest to czego oczekują.
- Tak, tego właśnie chce. - odpowiedziałam wbijając się w smak ust, które doprowadzały mnie po szaleństwa.
Szybkim ruchem pozbył się szortów, które miałam ubrane na sobie. Delikatnie pieścił każdy zakamarek mojego rozgrzanego do czerwoności ciała. Zgrabnymi ruchami pozbył się reszty bielizny, nie pozostając dłużna ściągnęłam jego bokserki.
- Na pewno? - spytał przed samym wejściem w moje wnętrze.
Pokiwałam twierdząco głową, nie mogąc doczekać się, aż w końcu nasze ciała złączą się w jedność.
- Gdyby bardzo Cię bolało to powiedz, a przestane.
Ponownie pokiwałam głową na znak, że rozumiem. I w końcu stało się, poczułam go w sobie. Na początku jego ruchy były bardzo niepewne i lekkie, leczy gdy nie widział na mojej twarzy wyrazów bólu przyśpieszył. Wydobywałam z siebie ciche jęki, które z czasem stawały się głośniejsze, Olaf zresztą też nie był gorszy. Ta chwila trwała jak godziny, które mimo lekkiego bólu na początku były jednymi z najwspanialszych w całym moim życiu.
Już po wszystkim wtuleni w siebie, patrzyliśmy na gwiazdziste niebo, przez okno pokoju.
- Kocham Cię, to było wspaniałe.
- Tak, ja ciebie też.
Kładąc głowę na jego ramieniu, tak jakby oprzytomniałam. Podniosłam się;
- Zabezpieczyliśmy się ? - zapytałam z przerażeniem w głosie.

__________________________________________________________________________
Tak wiem, że długo nic się tu nie pojawiło. 
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie -.- 
Rozdział taki sobie, nie wiedziałam kompletnie o czym pisać, 
a wy co myślicie ?

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 38

To niestety nie był on, lecz... moim oczom ukazał Michał. W milczeniu usiadł obok mnie. Intensywnie się we mnie wpatrywał, po czym zaczął się śmiać. Wkurzona spojrzałam w jego rozbawioną twarz.
- I z czego się śmiejesz? - rzuciłam w jego kierunku
- Ty na prawdę chciałaś wracać do domu? - uśmiech dalej z niego nie schodził.
- Tak i zdania nie zmieniłam, więc twoja obecność tutaj jest zbędna. - syknęłam przez zęby.
- Doprawdy? To dlaczego nie wsiadłaś do poprzedniego autobusu, co?
Rozgryzł mnie, dostrzegł że nie mam ochoty wracać do domu w dodatku sama tym cuchnącym autobusem, lecz nie dam mu tej satysfakcji i będę ciągnąc to dalej.
- Jechał w przeciwnym kierunku. Możesz wracać do reszty, nie chce was tu dłużej zatrzymywać.
- Myślisz, że odjedziemy bez ciebie? - dalej był z siebie zadowolony
- A czemu by nie?
- Bo choćby nie wiem co Olaf na to nie pozwoli.
- Mylisz się, wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie potrzebuje mojej obecności.
- Jakoś nie przypominam sobie, żeby coś takiego mówił.
- Nie było cię przy naszej rozmowie, więc skąd możesz wiedzieć?
- Nic takiego nie powiedział, ty tylko zasugerowałaś, a on nie zdążył nawet nic odpowiedzieć, bo wysiadłaś z samochodu.
- Podsłuchiwałeś nas - syknęłam z poirytowaniem
- Nie musiałem, było was słychać jak krzyczeliście.
- To niczego nie zmienia, gdyby chciał to sam by tu przyszedł po mnie.
- Jest zdenerwowany i jak by przyszedł tu od razu to pewnie pokłócilibyście się jeszcze bardziej. Poczekaj, aż ochłonie i sam zaraz po ciebie przybiegnie z przeprosinami.
- O ile zdąży, bo nie zamierzam ominąć kolejnego autobusu.
- A nie mówiłem? - wskazał na chłopaka idącego w naszym kierunku ze spuszczoną głową. - Kocha cię i to widać na pierwszy rzut oka. Jego sposób mówienia o tobie i to spojrzenie przepełnione miłością, gdy o tobie wspomina czy jak na ciebie patrzy, to wszystko widać. Tylko po zazdrościć wam takiej miłości. A teraz już pogódźcie się i widzę was razem w samochodzie. - Wstał i powoli odszedł, a ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, zaskoczyły mnie jego słowa. Spojrzałam za nim, właśnie mijał się z Olafem. Szepnął mu coś do ucha i poklepał po ramieniu. Wróciłam do poprzedniej pozy i czekałam na chłopaka. Ze zdenerwowania zaczęłam grzebać butami po żwirze pod ławką. Mimowolnie moje stopy utworzyły kształt niezdarnego serca. Uśmiechnęłam się do siebie, a w kilka sekund później Olaf siedział już obok mnie, milcząc. Podniosłam głowę i nasze spojrzenie się spotkało. Jego smutne oczy intensywnie wpatrywały się w moje, jakby chciał wyczytać z nich wszystko, jednocześnie pozwalając, abym ja dokładnie zrobiła to samo. W jednej sekundzie minęła cała złość skierowana w jego osobę, już nie liczyło się to co działo się przed momentem, liczył się tylko on tu i teraz. Michał miał racje w oczach Olafa widać ogromną miłość, nigdy nie była ona tak intensywnie widoczna. Niepewnie zbliżył się do mnie, pozwalając aby uczucie wzięło górę i przebiło ten podświadomy mur, który nas dzielił. Nasze usta zbliżały się do siebie w niewiarygodnie powolnym tempie, aż w końcu się spotkały i połączyły w jedność. Znów poczułam ich słodki smak i miękkość. Chłopak wyszeptał ciche "Przepraszam", delikatnie uniósł mój podbródek, znów patrząc mi głęboko w oczy wyznał jak bardzo mnie kocha.
- Ja ciebie też - wbiłam się w jego usta, tym razem w namiętniejszy pocałunek.
- Przepraszam, to moja wina, to wszystko przeze mnie i...
-Cii - przyłożył swój palec do moich ust, nie pozwalając mi skończyć tego co mówiłam - Zapomnijmy o tym.
- Dobrze.
Spletliśmy nasze dłonie i powędrowaliśmy do samochodu. Mijając Michała rzuciłam w jego stronę krótkie "Dziękuję" i wsiadłam do auta zajmując swoje miejsce. Resztę drogi przespałam na ramieniu Olafa.

Olaf obudził mnie gdy, dojechaliśmy już na miejsce. Michała już z nami nie było. Trochę zaspana i niewiarygodnie zmęczona ruszyłam za moimi towarzyszami w stronę domu ciotki Olafa i Kamila. Pani Marta, kobieta około 40 bardzo gorąco nas przywitała. Poznałam całą rodzinę chłopaka, wujka Staszka i ich dzieci, mniej więcej w naszym wieku, Majkę, Sebastiana i Zuzę.
- Trochę wasz przyjazd się przedłużył, zaczęłam się już o was martwić - mówiła Pani Marta, gdy siedzieliśmy już wszyscy przy stole i zajadali pyszną kolacją.
- Wiesz ciociu, problemy z młodzieńczą miłością. - Kamil, walną Olafa w ramię, śmiejąc się głupio.
- Ale mam rozumieć, że wszystko dobrze? Chyba, że Olaf chcesz porozmawiać z z wujkiem na ten temat. - pani Marta uśmiechnęła się, jak i wszyscy dokoła, nie wiedziałam o co chodzi, ale stwierdziłam, że zapytam o to później chłopaka.
- Nie ciociu naprawdę obejdzie się już wszystko dobrze. - Olaf wyjaśnił cioci, jak by naprawdę bał się rozmowy z wujkiem, który co jak co wygląda za zabawnego mężczyznę, który co chwile rzuca jakimś kawałem.
Po skończonej kolacji ciocia dała nam klucze do naszych domków, więc ruszyliśmy się z miejsca, aby zobaczyć nasze nowe lokum. Okazało się, że nasz domek wcale nie był tak blisko jak się spodziewaliśmy. Zanieśliśmy wszystkie nasze bagaże.
- Idziemy nad morze, co nie? - zapytałam chłopaka, który rozłożył się już na łóżku.
- Co? Chce ci się? jest późno,a poza tym jestem zmęczony.
- Idziemy i koniec - objęłam go i pociągnęłam, aby wstał. Nie obeszło się bez marudzenia, ale w końcu dał się namówić.
- Jej jak tu pięknie - wykrzyczałam, dy staliśmy już na miękkim piasku. Było około 22, słońce chowało się za horyzontem, a plaża świeciła pustkami. Zaczęliśmy się gonić i całować po całej plaży, mocząc nogi w lodowatej wodzie jak i uciekając przed nadpływającymi falami. Posiedzieliśmy trochę na plaży po czym wykończeni wróciliśmy do wynajętego domku.
- Kocham moją ciotkę za to miejsce, odpowiednie miejsce na imprezy. Jutro poznam cię z moimi znajomymi, zobaczysz tu jest wspaniale. - Szepnął mi tuż przed snem.
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.


Rozdział taki sobie, nie podoba mi się. A wy jak sądzicie?
Mam parę pomysłów na kolejne części i uprzedzam, że będzie się działo w życiu Emily,
niekoniecznie będą to dobre sprawy, ale to przekonacie się już niedługo ;D 
A i dziękuję wam bardzo za te pozytywne komentarze pod każdym 
rozdziałem bardzo cieszą mnie wasze słowa ;)
Gdyby nie wy, już dawno by mnie tu nie było
Jeśli macie jakieś pytania http://ask.fm/paackaa  pytajcie śmiało ;)
Pozdrawiam :D

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 37

- Na pewno wszystko spakowałaś - ponowne pytanie, zadawane przez mamę. Właśnie się żegnamy z moimi rodzicami i bratem.
- Tak  wszystko mam, a jak o czymś zapomniałam to dokupię na miejscu.
- Dobrze już i uważaj tam na siebie. - cmoknęła mnie jeszcze raz w policzek i stanęła pomiędzy tatą, a Maksem.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, czekając na kuzyna Olafa. Dziwne, ale to pożegnanie przypomniało mi jak żegnałam się z Radkiem w dniu jego wyjazdu na drugi koniec Polski. To takie nie swoje uczucie, co dzień o nim myślałam zastanawiając się o się z nim dzieje, jak się czuje i czy może choć trochę gniew na mnie mu przeszedł, muszę się do niego odezwać. Znając jego pierwszy tego nie zrobi, czuje się skrzywdzony i stracił do mnie jakiekolwiek zaufanie. Trudno będzie mi odzyskać jego przyjaźń, jak i nawet zwykłą znajomość. Z przemyśleń oderwał mnie nadjeżdżający samochód, który należał do Kamila - kuzyna Olafa. Jeszcze raz uściskałam każdego z osobna członka mojej rodziny jak i także mamę Olafa i jego małą siostrzyczkę, którzy również znajdują się w naszym gronie. Wpakowaliśmy swoje walizki do bagażnika, mieliśmy już wsiadać na tyły samochodu, kiedy mój ojciec jeszcze postanowił coś powiedzieć.
- Uważaj córuś, a ty młody pamiętaj o tym co ci mówiłem. - uśmiechnął się i puścił oczko do chłopaka, ten tylko kiwną głową i powiedział stanowcze - "Pamiętam". Zajęliśmy swoje miejsca i w końcu ruszyliśmy w 9-godzinną podróż. Z Kamilem i jego dziewczyną- Alicją poznałam się już kilka dni wcześniej, chciałam ich bardziej poznać. Szybko załapałam z nimi dobry kontakt, także zapowiada się ciekawie. Nie miałam już siły dopytywać chłopaka o co znowu mogło chodzić mojemu ojcu, on dobrze wiedział...a ja widocznie nie koniecznie. Nie będę go zmuszać, żeby mi mówił rozumiem, że to takie ich męskie rozmowy, takie same jak moje z mamą. Ale z drugiej strony dobrze, że strony taty, że z nim porozmawiał, przecież wie o sytuacji Olafa, wie o jego ojcu - pijaku. Taka rozmowa z dorosłym mężczyzną  wyjdzie mu na dobre. Mimo wszystko syn choć już prawie dorosły potrzebuje takich męskich rozmów. Więc zostawiam tą sprawę w spokoju, ale dobrze, że mój tatuś jest na tyle rozumny, że zajął się tą sprawą, nikt przecież go o to nie prosił.
Z racji, że jest jeszcze wcześnie rano, wygodnie rozłożyłam się na swoim miejscu, zasypiając z ulubioną playlistą w słuchawkach.

Obudziły mnie śmiechy kilku osób. Z niechęcią otwarłam oczy, ściągając jednocześnie słuchawki z głowy. Poczułam, że zrobiło się obok mnie dużo ciaśniej niż dotychczas. Rozejrzałam się, a moim oczom ukazał się nieznany chłopak, który siedział obok Olafa tylko, że od strony drzwi tak, że Olaf znajdował się na samym środku siedzenia. Nieznajomy wyglądał na starszego od nas i na pierwszy rzut oka był przystojny.
- Już nie śpisz. - zapytał z troską mój chłopak, dopiero wtedy dostrzegłam, że wszyscy oprócz mnie i Kamila trzymają w rękach puszkę piwa. A w całym samochodzie znajduje się ich jeszcze więcej.
- Co tu się dzieje? Ile już jedziemy?
- Jakieś dwie godziny.- zrobił, krótką przerwę by upić łyk piwa. - A więc okazało się, że jedzie jeszcze z nami kumpel Kamila. To znaczy on jedzie w inne miejsce niż my, ale to po drodze.
Gdy Olaf skończył mi wszystko wyjaśniać, zza niego wychylił się nieznajomy.
- Cześć jestem Michał, miło mi cię poznać. - wyciągnął rękę w moim kierunku. Nie myliłam się jest naprawdę przystojny, dorównuje urodzie Olafowi, a może i nawet przystojniejszy od Olafa.
- Emily, mi również. - lekko uścisnęłam jego dłoń, odwzajemniając jego uśmiech. Po czym chłopak znów znikł mi z pola widzenia.
Olaf objął mnie wolną ręką, dając jednoznaczne spojrzenie Michałowi i wyraz twarzy, który mówił " Ona jest moja, nie waż się jej ruszać". Uśmiechnęłam się pod nosem i cmoknęłam go w usta. Olaf znów spojrzał w stronę chłopaka w geście tryumfu z miną "A nie mówiłem"
- Mogę łyka? - wskazałam na puszę z piwem chłopaka.
- Smarki nie piją. - odezwał się Kamil z za kierownicy, zanim Olaf zdążył zareagować
- Pff odezwał się dorosły... dopiero kilka miesięcy temu skończyłeś osiemnastkę, a poza tym nie pytam ciebie.
- Spokojnie, chciałem cię tylko podrażnić.
- Wiem, wiem - odpowiedziałam, zatapiając swoje usta w "napoju" . Wzięłam łyk i oddałam puszkę Olafowi.
- Ej, chłopaki mamy mały problem. - powiedziałam tak słodkim głosikiem jak tylko mogłam.
- Ochoo, już wiem co się szykuje - parsknął ze śmiechem Kamil. - A mówiłem, że smarki nie piją.
- No weź, bardzo mi się chce.
- Trudno, musisz wytrzymać za około godzinę się zatrzymamy.
- Co? chyba sobie jaja robisz. Ja muszę TERAZ - donośnie akcentowałam ostatnie słowo.
- Zatrzymamy się na stacji jak tylko będziemy jakąś mijać, nie martw się już ja go dopilnuje. - tym razem w naszą rozmowę jeśli można ją w ogóle nazwać rozmową wtrąciła się Alicja.
- No dzięki cii.
- Z chęcią rozprostuje nogi, nie żeby coś, ale siedzę na środku i trochę mi nie wygodnie. - Olaf zaczął się wiercić, przez co jeszcze bardziej napierał na mnie swoim ciałem.
Po jakiś 10 minutach w końcu Kamil zatrzymał się na stacji benzynowej, tłumacząc się, że wcześniej nie było żadnej, jak sama widziałam na oczy, że jedną minęliśmy wcześniej, ale nie chciałam już się z nim kłócić.
Szybko wybiegłam z samochodu, kierując się w stronę WC, a reszta rozsiadła się na ławce obok budynku. Szybko  załatwiłam swoją potrzebę i dołączyłam do moich towarzyszy. Posiedzieliśmy tam trochę, po czym Michał wpadł na pomysł, aby zrobić siarę w środku. Oczywiście nasi kochani faceci załapali temat i wylecieliśmy z stamtąd szybciej niż niż przypuszczali. Co jak co, ale śmiechu z nich było w kupę. Przed dalszą podróżą chłopcy zapalili jeszcze sobie jeszcze po fajce.
- Daj bucha - podeszłam do Olafa, lecz on nie dał mi tego o co prosiłam.
- Mówiłem, że masz z tym skończyć.
- Daj spokój, przecież wiesz, że staram się nie palić, a jeden buch mi nie zaszkodzi.
- Zapomnij.
- Dobra, nie to nie. Michał mi da, prawda.? - skierowałam się w stronę Michała, zaskoczyłam go trochę.
- Masz - chłopak wyciągnął dłoń w moim kierunku. Olaf gwałtownie wyrzucił swojego i wkurzony jak najszybciej wsiadł do samochodu.
- Olaf no, daj spokój.  - krzyknęłam za nim, lecz on nie zareagował na moje krzyki. Pobiegłam za nim i usiadłam obok niego.
- Wyluzuj się, jedziemy na wakacje, ty i ja pamiętasz? Nie psuj tego.
- Jak mi się zdaje to właśnie ty je psujesz, nie ja. - powiedział z wyrzutem w głosie.
- O co ci chodzi, co? Skoro ci nie pasuje moje towarzystwo, mogę wracać do domu. Na razie. - wyszłam i trzasnęłam drzwiami najmocniej jak tylko mogłam. Wkurzona szłam w stronę przystanku, który gdzieś tutaj musi się znajdować.
- Ej, Emi co się dzieje? Gdzie ty idziesz? - słyszałam za plecami głosy znajomych, lecz nie miałam ochoty odpowiadać na żadne ich pytania. Na moje szczęście z daleka widziałam przystanek, dobrze też, że w kieszeni mam parę drobnych, bo reszta pieniędzy została w torbie. Usiadłam na ławce i czekałam na pierwszy lepszy autobus. Jak on może w ogóle mówić, że to ja wszystko psuje. Czym? tym, że chciałam sobie raz zapalić? Przecież sam wie, że z dnia na dzień nie da się tak po prostu rzucić papierosów. A może to tylko pretekst, abym z nimi nie jechała? Nie wiem, ale jestem na niego mega wkurzona, mimo wszystko nie powinien tak się zachować, albo chociażby zatrzymać. W głebi sercabardzo chicałam, aby teraz pojawił się przy mnie i po prostu przytulił i wrócilibyśmy razem do samochodu. Z przemyśleń, wyrwał mnie hałas czyiś kroków, odwróciłam się w nadziei, że to Olaf, ale się myliłam. To niestety nie był on, lecz...





Przepraszam za błędy i pozdrawiam ;)

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 36

Rankiem obudziłam się w objęciach chłopaka. Było około 6 rano, więc wolnym spacerkiem ruszyliśmy w stronę naszego osiedla. Otulona jego ramieniem byłam szczęśliwa i czułam, że naprawdę żyje pełnią. W mgnieniu oka znaleźliśmy się pod moim domem. Pożegnałam go namiętnym buziakiem, gdy minęłam już próg drzwi, zawołał mnie.
- Nie zapomnij zapytać rodziców o nasz wyjazd nad morze.
- Wiem, pamiętam.
- Wpadnę po południu, kocham cię.
- Ja ciebie też.
Weszłam do domu i od razu skierowałam się w stronę mojego miękkiego łóżka, za którym co jak co się stęskniłam, gdyż spanie na ziemi i kocu nie należało do najwygodniejszch. A potrzebowałam jeszcze kilku godzin snu, bo niewyspana Emi równa się zła Emi.
Obudził mnie jakiś delikatny dotyk na policzku, przestraszona szybko podniosłam się, opierając łokciami i łóżko. Na szczęście przede mną stał nikt inny jak Olaf.
- Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć - przybliżył się do mnie, lekko muskając moje usta.
- Co ty tu robisz? Miałeś być dopiero po południu.
- Kochanie już jest po 15.
- Coo? Już tak późno? Położyłam się tylko na chwilę.
- Widocznie spanie na twardej ziemi ci nie służy.
- Nie ważne jak, ważne że z tobą. - tym razem to ja złączyłam w jedność nasze usta. Olaf wskoczył do mnie pod kołderkę i mocno się do mnie przytulił. Niestety ja szybko wyślizgałam się z jego uścisku, zabierając świeże ubrania i pokierowałam się w stronę łazienki.
- Czekaj tu na mnie, postaram się szybko wrócić.
- Mogę iść z tobą? - zrobił minę jak kot ze shrek'a, powoli zbliżając się w stronę drzwi łazienkowych, na których się opierałam.
- Proszę, będę grzeczny obiecuje. - wyszeptał mi wprost do ucha, kładąc rozgrzane ręce na moich biodrach.
- Kusząca propozycja, ale jednak nie skorzystam. - wystawiłam mu język i szybko zniknęłam za białymi drzwiami, zamykając mu je przed nosem.
- A mogło być tak fajnie. - szepnął sobie pod nosem
- Słyszałam - krzyknęłam z za drzwi.
- Miałaś usłyszeć. - już nic nie odpowiedziałam, tylko zanurzyłam swoje ciało w gorącej wodzie. Uwielbiam takie długie kąpiele. Od kąt pamiętam była to najlepsza forma na odprężenie się, ale tym razem musiałam się pośpieszyć, bo chłopak mojego życia czeka na mnie za ścianą.
Po jakieś pół godziny wyszłam z łazienki gotowa, czyli ubrana, uczesana i z lekkim makijażem. Zastałam Olafa leżącego na łóżku z laptopem na kolanach.
- No ile można czekać, dłużej się już nie dało.? - udawał obrażonego, spoglądając na mnie odrywając wzrok od ekranu laptopa.
- Nie marudź, śpieszyłam się specjalnie dla ciebie. - usiadłam obok niego.
- A chciałem wejść z tobą i cię pośpieszyć to ty nie chciałaś.
- Taa wyobrażam sobie jak by to się skończyło.
- Jak? chętnie posłucham? - a na jego twarzy od razu zagościł ten jego podstępny uśmieszek i błysk w oku.
- Ty już dobrze wiesz jak.
- Ty, ja, wanna, gorąca kompiel, piana, pocałunki, pocałunki i jeszcze raz pocałunki.
- Przepraszam, że wyciągam cię z tych marzeń, ale musimy porozmawiać o naszym wyjeździe i uzgodnić co nie co zanim powiem moim rodzicą.
- A więc tak : Możemy tam jechać kiedy tylko chcemy, musimy tylko dwa dni wcześniej zadzwonić do mojej ciotki, aby wynajęła nam domek letniskowy niedaleko jej domu, bo u nich się nie zmieścimy. Nie zaprzeczam, że cieszy mnie ten fakt, choć rodzicą nie musisz go ujawniać.
- Okej cieszę się, że wszystko już załatwiłeś, tylko jak tam dojedziemy?
- Jeśli zdecydujemy się jechać za tydzień to możemy zabrać się z moim kuzynem i jego dziewczyną, a jeśli nie to pociągiem.
- Nie lubię jeździć naszymi polskimi pociągami, więc wolałabym jednak z twoim kuzynem.
- Nie ma sprawy, musimy więc jechać za 7 dni.
- Im wcześniej tym lepiej. Już nie mogę się doczekać tych dwóch tygodni spędzonych z tobą w tak pięknym miejscu.
- Ja też, to co idziemy do twoich rodziców po informować ich o wszystkim?
- Tak, chodźmy.
Zeszliśmy na dół, rodzice siedzieli w salonie oglądając jakiś film w tv. Usiedliśmy obok nich na kanapie. Oboje skierowali na nas dość dziwny wzrok.
- Mamo muszę wam coś powiedzieć, to znaczy po informować. - Na twarzy mamy pojawiło się zaniepokojenie, na taty zresztą też.
- Wpadliście tak? - wystrzelił całkiem poważnie tata, mama tylko na niego spojrzała
- Coo ? Nieee, skąd w ogóle przyszło ci to do głowy? - spojrzałam na siedzącego obok mnie Olafa, równie zdezorientowanego co ja.
- Bo przychodzicie tu tacy przejęci i jeszcze do tego te słowa " musimy wam coś powiedzieć" oznaczają one tylko jedno.
- Tato weź no, to na pewno nie ciąża.
- Więc o co chodzi? - tym razem odezwała się mama.
- Ciotka Olafa zaproponowała nam wyjazd do niej nad morze i chciałam was spytać czy mogę jechać?
- Ja ci pozwalam, ale ostatnie słowo należy to taty - powiedziała mama, spoglądając na ojca
- Więc jak?
- No zgadzam się, ale pod jednym warunkiem... muszę odbyć poważną rozmowę z Olafem.
- Dobrze proszę pana.., i obiecuję panu, że zaopiekuje się pańską córką i nie pozwolę, aby jej się coś stało.
- Dobrze, a teraz Emi idz z mamą do kuchni przynieść jakiś sok czy coś, a ja sobie porozmawiam z twoim chłopakiem.
Jak też powiedział tata, tak zrobiłyśmy. Ciekawiło mnie tylko co on chce mu powiedzieć, o czym rozmawiać. Niestety nic nie zdołałam usłyszeć z ich rozmowy. Muszę czekać, aż skończą i Olaf mi opowie co wciskał mu mój ojciec. Znając jego znów wypali z jakimś tekstem nie na miejscu, ale co mam się dziwić, w końcu jego jedyna córka wyjeżdża z chłopakiem na wakacje, ma prawo się o mnie martwić.

- Więc o czym rozmawialiście - spytałam o już, gdy siedzieliśmy w moim pokoju.
- Oj, nic ważnego kotku.
- To skoro nic ważnego to możesz mi powiedzieć. - dalej próbowałam go zmusić do mówienia, w końcu mi się udało.
- Mam cię pilnować jak własnego oka w głowie. I poinformował mnie, że jeśli ci się coś stanie to osobiście "ukręci mi głowę". Twój ojciec momentami jest naprawdę straszny, więc muszę na ciebie wyjątkowo uważać. - zaśmiał się, bawiąc kosmykami moich włosów. Wybuchłam śmiechem.
- Tylko tyle? Długo rozmawialiście.
- No pytał się jeszcze o nasze sprawy no wiesz... czy się zabezpieczamy i takie tam..
- Co? poważnie mówisz? i co mu opowiedziałeś?
- Prawdę, ze jeszcze tego nie robimy. Wiesz nie wstydzę się mówić o tych sprawach, ale rozmawiając z twoim ojcem nieźle się speszyłem.
- Przepraszam za niego.
- Spoko, rozumiem go. Po prostu się o ciebie martwi i nie chce, aby stała ci się krzywda, lub nie planowana ciąża.
- Ej, nie naśmiewaj się już. - uderzyłam go w ramie, on jednak na to mocno mnie przytulił.




Przepraszam, że znów tak długo nic się tu nie pojawiało,
ale sami wiecie... są wakacje. ;)
Rozdział jakiś taki nijaki ;c 
Pozdrawiam i do następnego ;)
A tak wgl czyta to jeszcze ktoś? ;x