TYDZIEŃ PÓŹNIEJ:
- Halo.? - odebrałam, gdy właśnie zostałam obudzona przez dzwoniącą komórkę.
- Szybko, przyjeżdżaj do szpitala! - usłyszałam po drugiej stronie, zdenerwowanego Kubę
- Zaraz będę.!
Wybiegłam z domu, zarzucając na siebie przypadkowe ubrania, które znalazły mi się pod ręką. Po upływie kilkunastu minut biegłam już w stronę sali w której znajduje się Radek. Gdy znalazłam się pod salą ujrzałam wiele biegających w tą i z powrotem pielęgniarek, a także nerwowych lekarzy. Powstało straszne zamieszanie. Podbiegłam pod drzwi sali, tak jak myślałam lekarze stoją i robią niewidome rzeczy przy nieprzytomnym chłopaku. Zaczęłam panikować, a ciało odmówiło jakiegokolwiek posłuszeństwa. Z całymi mokrymi od łez policzkami wbiegłam do sali pełnej pielęgniarek. Nie docierały do mnie ich prośby opuszczenia sali. Krzyczałam, by mi go nie zabierano, by go ratowali. Uporczywe pielęgniarki zaczęły mnie szarpać w stronę drzwi. Nagle pikanie jakiejś maszyny zmieniło się w ciągły pisk, co mogło oznaczać tylko jedno. Jego serce przestało bić. Zaniosłam się jeszcze większym płaczem. Nie wytrzymałam, straciłam przytomności i moje ciało wylądowało na zimnych kafelkach. Zdołałam jeszcze usłyszeć słowa starszego mężczyzny 'tracimy go' . Nie mogłam zrobić już nic, straciłam go. Chyba dobrze ze zemdlałam, nie czułam nic a zwłaszcza tego przerażającego bólu, który pulsował od serca w każdy najmniejszy kawałeczek mojego drobnego i ledwo trzymającego się ciała.
Obudziło mnie jasne światło świecące na wprost mnie. Leżałam w szpitalnym łóżku, otulona białą kołdrą, która w ogóle nie była przyjemna lecz szorstka. Co wywołało ma moim ciele ciarki. Obok na krześle siedział Olaf, który od razu znalazł się przy mnie jak tylko dostrzegł, że się obudziłam.
- Co z nim? - pierwsze pytanie na które odpowiedź czekałam teraz najbardziej.
Ujął moją drobną dłoń w swoją nieco większą, wbił wzrok w ziemię. Dokładnie analizował każde słowo, które zamierzał zaraz wy powiedzieć.
- Miał chwilowe zatrzymanie serca, lecz lekarze opanowali sytuacje i już wszystko dobrze. Okazało się, że lekarze pomylili się w badaniach i dostał inne leki, które doprowadziły go do takiego stanu. Teraz jest już w porządku i powinien za kilka dni się wybudzić.
- dzięki bogu - słowa chłopaka uspokoiły mnie, choć zaniepokoiła mnie kwestia lekarzy, gdyby nie zaszło żadnej pomyłki pewnie dawno dochodził by już do siebie. Dobrze, że w porę się spostrzegli, choć mogło być i tak za późno.
Po godzinie wypościli mnie do domu, lecz ja wcale się tam nie wybrałam, tylko poszłam do Radka. Usiadłam obok na niskim krzesełku chwytając go za lodowatą dłoń. Ścisnęłam ją najmocniej jak tylko umiałam, miałam nadzieję, że poczuje mój gest. Oczy na sam widok jego nie ruszające go się, napełniały się słonymi łzami rozpaczy. Zaczęłam wymawiać długi monolog w nadziei, że usłyszy moje słowa i szybciej wyjdzie z tego stanu. Może to głupie, ale w tym momencie mogłam zrobić tylko tyle.
- Mam nadzieję, że mnie słyszysz. To ja Twoja.... znaczy Emily, pewnie poznajesz. Proszę Cię rusz to dupsko i wracaj tu do nas. Wszyscy za Tobą tęsknimy i z nie cierpliwością czekamy na Twój powrót tutaj, na ziemie. Miejsce zła, które wy żądza same krzywdy. Wieżę, że tam na górze jest o wiele lepiej niż tutaj bez bólu , ale wróć to jeszcze nie Twój czas. Jesteś młody i spotka cię w życiu jeszcze wiele dobrego. Masz przed sobą całe życie, które musisz w pełni wykorzystać. Masz talent, możesz zostać świetnym koszykarzem, zrobisz ogromną karierę, wiem to, czuję w sercu. Wieżę, że dasz radę, musisz... zrób to dla mnie proszę. Nie zasłużyłam na to by tak się z Tobą żegnać. Wiem, że to co zrobiłam było okropne i to przeze mnie tutaj jesteś, ale z głębi serca Cię przepraszam. Nic nie jest w stanie mnie wytłumaczyć, ale tak cholernie Cię proszę jeśli naprawdę coś dla ciebie znaczyłam to daj nawet najmniejszy znak, że mnie słyszysz i będziesz pragnął wrócić. Musisz wiedzieć, że się uda wiem, że tego chcesz. I jeszcze raz w z całego mojego bolącego serca Cię przepraszam.
Teraz pozostało mi czekać. Lecz nagle wydarzyło się coś co wywołało na mojej twarzy ogromny uśmiech. Wyczułam jak lekko poruszył palcem wskazującym, a później drugi raz.
- Doktorze.! - zawołałam, ściskając Radka i dziękując mu za ten ruch.
- Co się dzieje?
- Doktorze, poruszył dłonią, czułam to.
Podszedł do chłopaka, sprawdzając co i jak.
- To niesamowite. - mówił ze zdziwieniem dalej go badając. - Wybudza się.
- To wspaniale.
Lekarz wykonywał swoje rutynowe czynności, a ja stałam obok nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje. A może to moje słowa mu pomogły, może właśnie na nie czekał? Potrzebował ich. Miejmy nadzieje, że tak, lecz to mało ważne, ważne jest to, że odzyskuje przytomność.
- Halo, słyszysz mnie? Nie mów nic, kiwnij tylko głową na znak, że mnie rozumiesz. - lekarz zaczął swój monolog, gdy Radek tylko uchylił swoje oczy. Długo czekał na ruch chłopaka, lecz w końcu udało mu się wykonać polecenie.
- Jesteś słaby, nie przemęczaj się nie próbuj nic mówić. Dam ci leki, znów zaśniesz by nabrać siły, a jutro poczujesz się już lepiej. - W dalszym ciągu mówił w jego kierunku, wstrzykując mu w węflon jakiś środek. Radek w ciągu kilku chwil znów zamknął oczy.
- Czy to konieczne? - zapytałam z lekkim grymasem na ustach
- Tak, jest bardzo słaby. Lepiej jak teraz będzie spał. Nie martw się, przyjść jutro na pewno będzie w stanie już rozmawiać. A teraz zmykaj do domu się wyspać, nie wyglądasz najlepiej.
- Dziękuję.
Wyszłam z sali, kierując się w stronę Olafa, który cały czas czekał na mnie na zewnątrz. Zaprowadził mnie prosto do łóżka, na które odraz padłam obdarowywując go całusem w usta, Szybko zasnęłam z uśmiechem na ustach i świadomością, że teraz będzie już tylko lepiej.
Z samego rana udałam się do szpitala. Tym razem bez Olafa, chciałam porozmawiać szczerze z Radkiem, w widok Olafa mógłby tylko pogorszyć jego sytuację. Gdy przyszłam chłopak jeszcze spał. Lekarz kazał mi natychmiast go powiadomić jeśli Radek się obudzi. Po jakiejś godzinie wrońcu zaczął się budzić. Lekarz znów wykonał swoje rutynowe czynności. Radek wyglądał już dziś o wiele lepiej, znów można było zauważyć w jego ciele życie.
- Gdzie ja jestem? - pierwsze pytanie chłopaka po przebudzeniu.
- Miałeś wypadek, jesteś w szpitalu.
Radek błędnie szukał czegoś wzrokiem po całej sali. Jego wzrok był taki zagubiony
- Kim pan jest? Kim ja jestem?..
Wybiegłam z domu, zarzucając na siebie przypadkowe ubrania, które znalazły mi się pod ręką. Po upływie kilkunastu minut biegłam już w stronę sali w której znajduje się Radek. Gdy znalazłam się pod salą ujrzałam wiele biegających w tą i z powrotem pielęgniarek, a także nerwowych lekarzy. Powstało straszne zamieszanie. Podbiegłam pod drzwi sali, tak jak myślałam lekarze stoją i robią niewidome rzeczy przy nieprzytomnym chłopaku. Zaczęłam panikować, a ciało odmówiło jakiegokolwiek posłuszeństwa. Z całymi mokrymi od łez policzkami wbiegłam do sali pełnej pielęgniarek. Nie docierały do mnie ich prośby opuszczenia sali. Krzyczałam, by mi go nie zabierano, by go ratowali. Uporczywe pielęgniarki zaczęły mnie szarpać w stronę drzwi. Nagle pikanie jakiejś maszyny zmieniło się w ciągły pisk, co mogło oznaczać tylko jedno. Jego serce przestało bić. Zaniosłam się jeszcze większym płaczem. Nie wytrzymałam, straciłam przytomności i moje ciało wylądowało na zimnych kafelkach. Zdołałam jeszcze usłyszeć słowa starszego mężczyzny 'tracimy go' . Nie mogłam zrobić już nic, straciłam go. Chyba dobrze ze zemdlałam, nie czułam nic a zwłaszcza tego przerażającego bólu, który pulsował od serca w każdy najmniejszy kawałeczek mojego drobnego i ledwo trzymającego się ciała.
Obudziło mnie jasne światło świecące na wprost mnie. Leżałam w szpitalnym łóżku, otulona białą kołdrą, która w ogóle nie była przyjemna lecz szorstka. Co wywołało ma moim ciele ciarki. Obok na krześle siedział Olaf, który od razu znalazł się przy mnie jak tylko dostrzegł, że się obudziłam.
- Co z nim? - pierwsze pytanie na które odpowiedź czekałam teraz najbardziej.
Ujął moją drobną dłoń w swoją nieco większą, wbił wzrok w ziemię. Dokładnie analizował każde słowo, które zamierzał zaraz wy powiedzieć.
- Miał chwilowe zatrzymanie serca, lecz lekarze opanowali sytuacje i już wszystko dobrze. Okazało się, że lekarze pomylili się w badaniach i dostał inne leki, które doprowadziły go do takiego stanu. Teraz jest już w porządku i powinien za kilka dni się wybudzić.
- dzięki bogu - słowa chłopaka uspokoiły mnie, choć zaniepokoiła mnie kwestia lekarzy, gdyby nie zaszło żadnej pomyłki pewnie dawno dochodził by już do siebie. Dobrze, że w porę się spostrzegli, choć mogło być i tak za późno.
Po godzinie wypościli mnie do domu, lecz ja wcale się tam nie wybrałam, tylko poszłam do Radka. Usiadłam obok na niskim krzesełku chwytając go za lodowatą dłoń. Ścisnęłam ją najmocniej jak tylko umiałam, miałam nadzieję, że poczuje mój gest. Oczy na sam widok jego nie ruszające go się, napełniały się słonymi łzami rozpaczy. Zaczęłam wymawiać długi monolog w nadziei, że usłyszy moje słowa i szybciej wyjdzie z tego stanu. Może to głupie, ale w tym momencie mogłam zrobić tylko tyle.
- Mam nadzieję, że mnie słyszysz. To ja Twoja.... znaczy Emily, pewnie poznajesz. Proszę Cię rusz to dupsko i wracaj tu do nas. Wszyscy za Tobą tęsknimy i z nie cierpliwością czekamy na Twój powrót tutaj, na ziemie. Miejsce zła, które wy żądza same krzywdy. Wieżę, że tam na górze jest o wiele lepiej niż tutaj bez bólu , ale wróć to jeszcze nie Twój czas. Jesteś młody i spotka cię w życiu jeszcze wiele dobrego. Masz przed sobą całe życie, które musisz w pełni wykorzystać. Masz talent, możesz zostać świetnym koszykarzem, zrobisz ogromną karierę, wiem to, czuję w sercu. Wieżę, że dasz radę, musisz... zrób to dla mnie proszę. Nie zasłużyłam na to by tak się z Tobą żegnać. Wiem, że to co zrobiłam było okropne i to przeze mnie tutaj jesteś, ale z głębi serca Cię przepraszam. Nic nie jest w stanie mnie wytłumaczyć, ale tak cholernie Cię proszę jeśli naprawdę coś dla ciebie znaczyłam to daj nawet najmniejszy znak, że mnie słyszysz i będziesz pragnął wrócić. Musisz wiedzieć, że się uda wiem, że tego chcesz. I jeszcze raz w z całego mojego bolącego serca Cię przepraszam.
Teraz pozostało mi czekać. Lecz nagle wydarzyło się coś co wywołało na mojej twarzy ogromny uśmiech. Wyczułam jak lekko poruszył palcem wskazującym, a później drugi raz.
- Doktorze.! - zawołałam, ściskając Radka i dziękując mu za ten ruch.
- Co się dzieje?
- Doktorze, poruszył dłonią, czułam to.
Podszedł do chłopaka, sprawdzając co i jak.
- To niesamowite. - mówił ze zdziwieniem dalej go badając. - Wybudza się.
- To wspaniale.
Lekarz wykonywał swoje rutynowe czynności, a ja stałam obok nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje. A może to moje słowa mu pomogły, może właśnie na nie czekał? Potrzebował ich. Miejmy nadzieje, że tak, lecz to mało ważne, ważne jest to, że odzyskuje przytomność.
- Halo, słyszysz mnie? Nie mów nic, kiwnij tylko głową na znak, że mnie rozumiesz. - lekarz zaczął swój monolog, gdy Radek tylko uchylił swoje oczy. Długo czekał na ruch chłopaka, lecz w końcu udało mu się wykonać polecenie.
- Jesteś słaby, nie przemęczaj się nie próbuj nic mówić. Dam ci leki, znów zaśniesz by nabrać siły, a jutro poczujesz się już lepiej. - W dalszym ciągu mówił w jego kierunku, wstrzykując mu w węflon jakiś środek. Radek w ciągu kilku chwil znów zamknął oczy.
- Czy to konieczne? - zapytałam z lekkim grymasem na ustach
- Tak, jest bardzo słaby. Lepiej jak teraz będzie spał. Nie martw się, przyjść jutro na pewno będzie w stanie już rozmawiać. A teraz zmykaj do domu się wyspać, nie wyglądasz najlepiej.
- Dziękuję.
Wyszłam z sali, kierując się w stronę Olafa, który cały czas czekał na mnie na zewnątrz. Zaprowadził mnie prosto do łóżka, na które odraz padłam obdarowywując go całusem w usta, Szybko zasnęłam z uśmiechem na ustach i świadomością, że teraz będzie już tylko lepiej.
Z samego rana udałam się do szpitala. Tym razem bez Olafa, chciałam porozmawiać szczerze z Radkiem, w widok Olafa mógłby tylko pogorszyć jego sytuację. Gdy przyszłam chłopak jeszcze spał. Lekarz kazał mi natychmiast go powiadomić jeśli Radek się obudzi. Po jakiejś godzinie wrońcu zaczął się budzić. Lekarz znów wykonał swoje rutynowe czynności. Radek wyglądał już dziś o wiele lepiej, znów można było zauważyć w jego ciele życie.
- Gdzie ja jestem? - pierwsze pytanie chłopaka po przebudzeniu.
- Miałeś wypadek, jesteś w szpitalu.
Radek błędnie szukał czegoś wzrokiem po całej sali. Jego wzrok był taki zagubiony
- Kim pan jest? Kim ja jestem?..
No i co o tym myślicie?