- Zaraz ci kogoś przedstawie - szepnęła mi na ucho Aga i zniknęła, powracając po kilku minutach u boku Aleksa.
- Aleks, poznaj to jest Emi i jej chłopak Radek.
- Miło cię poznać. - Radek podał mu dłoń.
- My się już znamy - skierował swój wzrok na mnie.
- Tak? Nic nie mówiłaś. - mówiła z zaskoczeniem przyjaciółka
- Nie było się czym chwalić, a zresztą nie wiedziałam, że to właśnie on.
- No tak
Usiedli koło nas, w sumie Aleks, jak jest trzeźwy i nie naćpany to zachowuje się całkiem spoko. Dość długo rozmawialiśmy, można powiedzieć, że nawet przekonałam się co do Aleksa.Choć nie zapomniałam o jego uzależnieniu, nie ufałam mu przez to. Po poru drinkach zrobiło mi się niedobrze i ruszyłam chwiejnym krokiem w stronę łazienki. Mijałam wiele obściskujących się par gdzie popadnie. W łazience opłukałam twarz zimną wodą. Spędziłam tam jeszcze trochę czasu i wyszłam. Za drzwiami spotkałam Aleksa, opierającego się o ścianę korytarzyku, który oddzielał łazienki od reszty domu. Widocznie na kogoś czekał, jak się okazało czekał na mnie. Ruszył w moim kierunku.
- Nie mów nic Agnieszce. - zaczął chłodno
- Ale o czym?
- O tym, że ćpie. - Parsnęłam śmiechem.
- Co zamierzasz to przed nią ukrywać? Myślisz, że na to pozwolę? Jak to sobie w ogóle wyobrażasz? Będziesz ćpać za jej plecami? Myślisz, że jest tak głupia, aby się nie zorientować, że coś nie gra? - zdenerwował się na moje słowa. Chwycił mnie mocno za nadgarstki, przyciskając z całych sił do ściany.
- Masz jej nic nie mówić, bo jak piśniesz choć słówko to gorzko tego pożałujesz.!
- A co mi zrobisz? Uderzysz?
- Mogę zrobić coś o wiele gorszego ja, albo moi kumple, chętnie zabawią się z taką niunią.
- Jeśli jej nie powiesz, sama to zrobię. - zaczęłam się szarpać, lecz on jeszcze bardziej zmocnił uścisk. - Zostaw mnie słyszysz!
- Nikt ci nie pomoże, muzyka zbyt głośno gra, aby ktokolwiek usłyszał twoje krzyki.
- Ej, zostaw ją.
Moim oczom ukazał się Olaf, jak dobrze, że się tu zjawił. Aleks rozluźnił uścisk.
- Mówiłem ci, że masz się trzymać od niej z daleka. - podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego ciało.
- Nie moja wina, że wtrąca się w nie swoje sprawy.
- Na głodzie robisz się nerwowy, opanuj się.
- Spierdalaj. - rzucił ostro w stronę Olafa, trącając go z bara.
- Nic ci nie jest? - skierował się w moją stronę.
- Nie, nic. Dzięki, gdyby nie ty to nie wiem jak by się to skończyło.
- Spoko, zawsze do usług. Chodź odprowadzę cię do Radka.
Nie miałam już ochoty na jakąkolwiek zabawę, poprosiłam Radka, abyśmy wrócili do domu. Ale on nie chciał, zbyt dobrze się bawił. Jak chce, niech bawi się sam, jego wybór. Będę wracać sama w noc, przecież to nic strasznego. Czujecie tą ironię?
Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i nikomu nie mówiąc wyszłam z domu. Nikt nawet nie zauważył mojej nieobecności. Szłam ciemnymi ulicami Krakowa, oświetlonymi ulicznymi latarniami. Jak na środek nocy, ludzi na ulicach było sporo. W oddali słyszałam jakieś krzyki, zbliżałam się do nich. Jeden z głosów był mi doskonale znany, był to głos Olafa. Coś podpowiadało mi, abym szła w ich kierunku. Drugi głos należał do Aleksa, poznałam go, gdyż byłam już bliżej i widziałam ich postacie. Szarpali się, podeszłam do nich bliżej.
- Olaf...
- Co ty tutaj robisz? Idź do domu.! Już. ! - krzyczał w moim kierunku.
- Ale o co tu chodzi? Dlaczego się szarpiecie?
- Emi, idź do domu, proszę cię.
- O przyszła twoja piękność, może ona ma coś mocnego?
- Zostaw ją.!
- Bo co? Znów uderzysz kumpla?
- Już dawno nim nie jesteś. !
- Co ta laska z tobą zrobiła. Stary, robisz dla niej wszystko, a ona i tak tego nie docenia. Wiesz co się z takimi robi, nie pamiętasz? - zbliżał się ku mnie, wydarł mi torebkę z rąk. Olaf uderzył go, zaczęli się ostro bić. Bałam się, tak cholernie się bałam, nie wiedziałam co mam robić. Stałam jak słup, nie próbując ich rozdzielić.
- Emi, idź to domu, proszę. - krzyczał Olaf w momencie kiedy Aleks leżał właśnie na ziemi.
- Ale...
- Poradzę sobie, idź.
- Obiecaj, że nic ci się nie stanie.
- Obiecuję, a teraz już idź.
Biegłam w stronę domu, z tego miejsca miałam już niedaleko. Cała roztrzęsiona wbiegłam do mieszkania. Na szczęście nikogo nie było w domu. Udałam się do swojego pokoju, strasznie bałam się o Olafa. Nie chciałam, aby mu się coś stało, przecież Aleks jest zdolny o wszystkiego. Uzależniony człowiek, zrobi wszystko, aby zdobyć towar.
Obudził mnie dźwięk, dochodzący z dołu, ktoś walił w drzwi. Widocznie musiałam zasnąć. Niepewnie zbiegłam na dół, podchodząc do okna w kuchni by zobaczyć kto o tej porze dobija się do drzwi. Pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl był Max, który zapomniał kluczy. Lecz to nie był mój brat, tylko Olaf. Szybko otworzyłam mu drzwi.
- Matko, Olaf co się stało? Jesteś cały zakrwawiony.! Wchodź. - chłopak ledwo trzymał się na nogach, pomogłam mu wejść. Posadziłam na kanapie w salonie, a sama poszłam po apteczkę, aby obejrzeć jego rany i worek z lodem na jego limo pod okiem.Miał poszarpane ubrania , zaczęłam delikatnie opatrywać jego rany na twarzy. Co chwila wydobywał z siebie jęki, które jeszcze bardziej mnie przerażały i sprawiały, że byłam bardziej ostrożna. Nie mówił nic, patrzył tylko na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, z których można było odczytać ból. Teraz opatrywałam jego rozciętą wargę, zbliżyłam się do niego. Po raz pierwszy od jego przyjścia nasze oczy się spotkały. Próbowały odczytać wszystkie myśli, które kłębiły się w naszych głowach. Niepewnie zbliżyłam twarz w jego kierunku, on zrobił dokładnie to samo. Każda sekunda trwała wiecznośc, w końcu nasze usta dzieliło już tylko kilka centymetrów i stało się... delikatnie musnął moje usta, ja zrobiłam dokładnie to samo. Zmieszałam się, spóściłam głowę w dół, powracając wcześniejszej czynności, czyli opatrywania jego ran. Kiedy skończyłam, znów spojrzałam w jego hipnotyzujące oczy. Przerwał chwilę milczenia.
- Dzięki i... przepraszam, że zwaliłem ci się na głowę, ale wiesz nie chciałem martwić mamy, dość się przeze mnie nacierpiała i nie chce, aby pomyślała, że do tego wróciłem.
- Nie ma sprawy wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- No a wiesz... mogę u ciebie przenocować?
- No pewnie, chodź na górę.
Pomogłam mu wejść po schodach, on rozebrał się tzn. został w samych bokserkach. i położył się w moim łóżku.
- To śpij dobrze, jak byś czegoś potrzebował to będę w salonie na kanapie.
- Nie będziesz spać na kanapie.
- To żaden problem.
- Kładź się koło mnie, nie pozwolę, abyś spała na niewygodnej kanapie. - wskazał ręką na miejsce obok, a sam przesuną się na drugi koniec łóżka.
Nie mówiąc już nic, położyłam się koło niego, przykrywając kołdrą po sam czubek nosa.
- Jeszcze raz dziękuję. I przepraszam, ale wyjaśnię ci wszystko jutro. Teraz śpij, to była męcząca noc.
- Dobranoc. - powiedziałam wtulając się w Olafa.
______________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. ;)
Mieszam, z tymi uczuciami Emili ale chyba tak naprawdę
sama nie wiem, którego z nich ma wybrać.
Postaram się już za niedługo wszystko wyjaśnić.
Mam nadzieję, że się podoba. ;*
Pozdrawiam