czwartek, 5 kwietnia 2012

25

- "Kochanie, musimy porozmawiać, mam wspaniałą wiadomość, a zarazem beznadziejną..." - usłyszałam ciepłu głos mojego ukochanego, przestraszyłam się.
- Co się stało?
- Za 10 minut w parku, ok?
- Dobrze będę.
Byłam niedaleko, więc od razu wolnym krokiem ruszyłam w nasze miejsce, naszą ławkę, pod tym wielkim drzewem na którym Radek wyrył nasze inicjały w niezdarnym serduszku. Wyglądało to dość śmiesznie, lecz miało w sobie ten urok, który sprawiał, że od razu robiło się lepiej na sercu. Biłam się z myślami, co chce mi powiedzieć, obawiałam się najgorszego, ale ma być to przecież wspaniała wiadomość, nie może być inna.
Siedziałam, zamyślona swoimi myślami, że nawet nie zauważyłam kiedy stanął przede mną Radek. Ucałował mnie w policzek i usiadł koło mnie, szczerząc się jak głupi.
- Więc co chcesz mi powiedzieć? - zapytałam prawie ze łzami w oczach. Chwycił mnie za dłonie.
- Posłuchaj.... jest szansa, że będę grał zawodowo. Zauważył mnie pewien klub i chce rozpocząć ze mną treningi od przyszłego miesiąca.Podpiszę z nimi kontrakt.
- Jej, to świetnie. Zawsze o tym marzyłeś. - uściskałam go najmocniej jak tylko potrafiłam.
- Tak to ogromna szansa.
- Mówiłam ci, że jesteś świetny, na pewno zrobisz wielką karierę.  Jej mam chłopaka z ogromnym talentem i do tego nieziemsko przystojnego. - zaczęłam się śmiać, lecz on był jakiś taki dziwny, smutny. - Ej, co jest? Nie cieszysz się?
- Cieszę się, ale...
- To jest jakieś "ale".? Kto by nie skorzystał z takiej okazji.!
- Chodzi o to, że...będę musiał wyjechać na drugi koniec Polski. - spuścił głowę w dół, a mi momentalnie napełniły się od łez, które zaczęły powoli spływać po moim policzku. Odebrało mi mowę, nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam przed momentem. Mój świat w tym momencie znów skruszył się na malutkie kawałeczki.
- Emily kochanie, powiedź  coś. - przerwał panującą ciszę, podnosząc mój podbródek ku górze.
- A co mam powiedzieć? Nie będę cię przecież zatrzymywać. ! - wypowiedziałam z ogromnym trudem, choć moje serce krzyczało inaczej nie mogłabym mu przeszkodzić w spełnieniu jego największego marzenia, kosztem mojego szczęścia.
- Nie podjąłem jeszcze decyzji.
- Ty już wybrałeś, nie możesz nie wykorzystać takiej szansy. Mną się nie przejmuj. Będzie lepiej jeśli już pójdę, Żegnaj. - wstałam i biegłam jak najszybciej tylko umiałam, choć nogi odbierały mi posłuszeństwa.
- Emi, zaczekaj.!  - krzyczał za mną, lecz nie pobiegł, nie próbował mnie dogonić.
- To koniec. - wypowiedziałam prawie nie usłyszalnie, odwracając się w jego kierunku.
 A ja znów uciekam od problemów. Umiem tylko to robić. Byłam wściekła, jak on może woleć grać w tego cholernego kosza od swojej dziewczyny. Ale już wybrał, nie będę go zatrzymywać, nie będę myśleć tylko o sobie. To jednak nie zmienia faktu, że jest mi z tym źle i czuję się zraniona.

*KOLKA DNI PÓŹNIEJ*

Do końca tamtego tygodnia nie chodziłam do szkoły, zamknęłam się w swoim pokoju i wychodziłam z niego tylko sporadycznie, załatwiać potrzeby. Miałam ochotę znów wrócić do podcinania sobie żył, lecz za każdym razem kiedy zbliżałam żyletkę do nadgarstka, coś wewnątrz mnie odbierało mi siłę, nie pozwalając na wykonanie ani jednej głębszej kreski. Jedynym moim uzależnieniem stały się papierosy, nigdy nie pomyślałabym, że mogę chwycić się tego świństwa, zawdzięczam to Aleksowi, brawa dla niego za to. Dym nikotyny odstresowuje mnie, a może to tylko świadomość nieszczenia siebie od środka.?
Radek próbował się niejednokrotnie ze mną skontaktować, lecz na marne. Na ten czas wyłączyłam wszystkie możliwe środki komunikacji ze światem czyli, komórka czy laptop. Rodzice i brat na mój rozkaz nie wpuszczali nikogo z moich znajomych, a zwłaszcza Radka do środka. Choć nie raz widziałam go pod bramą. Nie miałam odwagi i ochoty z nim rozmawiać. Jedynie Agnieszka miała ze mną jakikolwiek kontakt. W między czasie przyjaciółka dowiedziała się o uzależnieniu Aleksa, to znaczy podobno sam jej to powiedział. Przyjęła to ze spokojem, dała mu warunek. Dla niej poszedł na odwyk i mam nadzieję, że z tego wyjdzie, bo Agnieszce bardzo na nim zależy i jemu podobno też. Także trzymam za niego kciuki, pomimo wszystkiego co zrobił, ale nie należy go winić to narkotyki tak na niego działały. Teraz kiedy ma motywacje, powinno udać mu się z tego wyjąć. Przecież Olafowi się udało, to dlaczego miało by się nie udać jemu?.
Dużo myślałam o swoim zachowaniu i o Radku. Zrozumiałam, że nie powinnam się tak na niego złościć. Powinnam wykorzystywać ostatnie chwile, które możemy razem spędzić, powinnam być dla niego wsparciem w tych chwilach. A ja jak zwykle myślałam tylko o sobie, jemu na pewno tez nie  jest łatwo zostawiać rodzinę i wyjeżdżać na drugi koniec kraju. Umówiłam się z nim na 15 w małej kawiarence w centrum Krakowa. Przyszedł punktualnie, trzymając w dłoniach bukiet herbacianych róż, moich ulubionych.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się, że w końcu zgodziłaś się ze mną spotkać. - wręczył mi bukiecik, całując delikatnie w policzek, jakby bał się mojej reakcji. 
- Wiesz zrozumiałam wszystko i nie wiem dlaczego tak się zachowałam nie powinnam, przepraszam.
- Nie to ja przepraszam, posłuchaj też wiele nad tym myślałem i nigdzie nie wyjeżdżam. Jesteś dla mnie o wiele ważniejsze niż głupia gra w kosza. Zostaję tu z tobą, jeśli tylko dasz mi kolejną szansę.
- Radek, nie pozwolę na to, abyś przeze mnie stracił taką szansę. Zrozumiałam to i chcę, żebyś tam jechał. Są przecież telefony, skype jakoś sobie poradzimy. A jak się uda to będziemy do siebie przyjeżdżać. 
- Naprawdę tak uważasz.? Myślisz, że nasza miłość przetrwa te setki kilometrów.? 
- Jeżeli będzie nam na tym bardzo zależało to przezwyciężymy to. Będziemy musieli tylko sobie ufać. Muszę przestać być samolubna, nie pogodziłabym się z tym, że to ja odebrałam ci taką szansę. 
- Jesteś wspaniała. Kocham Cię. - podszedł ku mnie i namiętnie pocałował, znów poczułam ten smak, smak bezgranicznego szczęścia. Jak mogłam kiedykolwiek w to wątpić.? Teraz kiedy mogłam to stracić, uświadomiłam sobie, że naprawdę mi na nim zależy. 
- Wiem i ja też cię kocham - powiedziałam, kiedy oderwałam się od jego ust, po czym ponownie kontynuowałam tą jakże miłą przyjemność.
Znów czułam się bezpiecznie, choć wiedziałam, że za kilka tygodni będzie mi cholernie brakowało jego dotyku, pocałunków. Ale miałam nadzieję, że przetrwamy tą próbę, że damy radę. Boję się tylko tego, że tam daleko, spotka inną dziewczynę, lepszą ode mnie, która skradnie jego serce. Ale teraz musimy spędzać najwięcej czasu razem. I wykorzystać go w pełni.
Długo spacerowaliśmy, koło godziny 22 odprowadził mnie pod dom.
- Nie chce się z tobą żegnać. - szepnął mi do ucha, przylepiając się do mnie jak malutkie dziecko.
- Ja też, najchętniej porwałabym cię do siebie, ale rodzice są w domu, sam wiesz.
- Tak wiem.
- Radek, obiecasz mi coś.? - zapytałam, spoglądając mu prosto w te czekoladowe oczy, które mieniły się w świetle ulicznych latarni.
- Co tylko chcesz. Choć po twojej minie już się boje.
- Obiecaj, że jeśli w Bydgoszczy spotkasz inną dziewczynę i się w niej zakochasz to mi o tym powiesz. 
- Choć i bym nawet spotkał to i tak mnie nie zdobędzie, moje serce należy tylko i wyłącznie do ciebie.
- Ale obiecaj.
- Dobrze, obiecuję.
- No i to mi się podoba. - musnęłam jego wargi. - Muszę już iść.
- Nie, nie idź. - znów chwycił mnie w swoje objęcia.
- Wytrzymasz do jutra, wariacie.
- No już dobrze. - złączył jeszcze raz nasze usta i mimo jego sprzeciwu, zbiegłam na schody. Cała w skowronkach weszłam do swojego pokoju, a na mojej komórce już pojawił się sms od mojego ukochanego. "Już tęsknię moja królewno. Kocham<3 kolorowych snów.;* " Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i odpisałam.  Czułam ogromne szczęście, choć myśl o tak długiej rozłące doprowadzała mnie do płaczu. Mimo. że tego nie okazuję, nie mogę sobie wyobrazić tego jak będzie wyglądał nasz związek, tak naprawdę widzę marne szanse na przetrwanie tego wszystkiego. Nigdy nie wierzyłam w związki na odległość, ale chociaż spróbuję, bo zależy mi na nim, tak cholernie. 

____________________________________________________________________________________
Macie taki mały prezent ode mnie na święta. 
Sprężyłam się i napisałam to co planowała  już od dawna.
Mam nadzieję, że się podoba. 
Następny rozdział pojawi się dopiero jakoś po świętach. 
Także życzę wam wszystkiego co najlepsze, miłości, szczęścia, bla, bla, blaa.
Nie jestem dobra w te klocki, więc tak po prostu 
UDANYCH ŚWIĄT ludziska. ;)
Pozdrawiam ;* 

7 komentarzy:

  1. no cudowne <3
    Wesołych :D :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne. ;*
    Czekam na kolejne.
    + ja też nie jestem dobra w składaniu życzeń , więc życzę Ci ; Nawzajem.
    Hahahahah. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz :D
    mam nadzieje ,że przetrwają tą rosłąkę :/
    czekam na nexta i zapraszam do siebie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, bardzo mi miło ;)
      i ciesze się, że się podoba ;*

      Usuń
  4. Super ! Czekam na następny ! ;)

    Zapraszam również do mnie : http://slodkizapachoddechu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń